Wyszarpane zwycięstwo Lecha

Piłkarze Kolejorza nareszcie nie zawiedli, choć kibiców swych mogli doprowadzić do zawału serca. Walczyli z beniaminkiem desperacko próbującym utrzymać się w lidze, a niewiele brakowało, by stracili punkty.

W meczu padło aż pięć goli, na szczęście o jednego więcej strzelił Lech. Pierwszych kilka minut należało do drużyny z Poznania, która jednak atakowała schematycznie, jednym tempem i nie za dużo mogła wskórać. Wystarczyło, że ŁKS przeprowadził jedną akcję i po słabej interwencji Mrozka piłka odbiła się od słupka. Akcje łodzian były groźniejsze, a Lech przez długi czas nie oddać ani jednego strzału. Kiedy to jednak zrobił, od razu padła bramka. Andersson, który po rzucie rożnym został na prawej stronie boiska, dośrodkował, a Ishak skierował głową piłkę do bramki. Taki wynik utrzymał się do przerwy, choć wcześniej oglądaliśmy sceny dramatyczne. Nagle zasłabł były piłkarz Lecha Dani Ramirez, któremu trzeba było udzielić pomocy medycznej i na boisko wjechała karetka pogotowania zabierając piłkarza do szpitala.

W drugiej części meczu Lech podwyższył prowadzenie, znów po asyście Anderssona, który wyprowadził Marchwińskiego na pozycję sam na sam. Wdawało się, że zespół ze stolicy Wielkopolski ma zapewnione zwycięstwo, ale ŁKS walczył do końca. Wykorzystał rzut karny podyktowany za głupi faul Karlstroma w niegroźnej sytuacji na skraju pola karnego. Krótko potem Lech miał przewagę liczebną po czerwonej kartce dla zawodnika gospodarzy, ale zamiast wykorzystać tę sytuację, grał tak, jakby to on był w osłabieniu. Niespodziewanie gospodarze zdołali wyrównać tuż przed końcem i zapowiadało się na kolejną wpadkę Lecha. Zespół Kolejorza zerwał się do walki i Marchwiński w zamieszaniu podbramkowym zdobył zwycięskiego gola. Mimo ataków osłabionego ŁKS-u, Lech dowiózł zwycięstwo do końca.

Tak z drugiej bramki cieszyli się piłkarze Lecha Poznań. 

Udostępnij:

Podobne

Niech nas znów zaskoczą. Byle pozytywnie

Niewiele brakowało, by Lech nie poniósł konsekwencji ubiegłotygodniowej niespodziewanej obniżki formy. Spośród jego największych konkurentów w walce o mistrzostwo tylko Raków odniósł zwycięstwo, w charakterystyczny

Syndrom Lecha: druga, brzydka twarz

Każdemu zespołowi zdarzy się rozegrać słabszy mecz, złapać zniżkę formy. Jednak to, co Lech zademonstrował w Gliwicach, nakazuje bić na alarm. Tym bardziej, że to