Żalgiris, Stjarnan… Puszcza. Powiększyła się lista lechowych kompromitacji trenera Rumaka. Lechici w katastrofalnym stylu ostatecznie pokazali, że nie są ekipą na miarę mistrzostwa Polski. Nie ma jednej rzeczy, za którą można ich pochwalić, a na tonącym statku pozostał jedyny walczący, Mikael Ishak.
Lech o puchary, Puszcza o utrzymanie. Oba zespoły muszą wygrać
Równo rok po boju o awans do półfinału europejskich rozgrywek lechici zawitali do Krakowa, by zagrać po raz drugi na obiekcie Cracovii, tym razem z Puszczą Niepołomice. Przez 366 dni w klubie wszystko diametralnie się pozmieniało, poza składem personalnym. Z podstawowego składu tylko Miha Blazic i Bartosz Mrozek nie pamiętają gola Kristoffera Velde z włoską Fiorentiną.
Kolejorz rozpoczyna serię wyjazdowych pojedynków z beniaminkami. Jak zapewnia trener, gra wciąż toczy się o mistrzostwo, więc dzięki słabości pozostałych drużyn zwycięstwo pozwoli – przynajmniej na chwilę – mocno zbliżyć się do fotelu lidera. Z kolei Puszcza dzielnie, jak na swoje możliwości, walczy o ligowy byt, więc dzięki zwycięstwu Warty triumf pozwoli im wydostać się ze strefy spadkowej.
Lech próbował grać. Puszcza strzelała. Kibice zaczynają tracić cierpliwość
Mecz na dobre się nie rozpoczął, a formalni gospodarze za sprawą wypożyczonego z Legii Jordana Majchrzaka wyszli na prowadzenie. W swoim stylu długą piłką na Kamila Zapolnika wyprowadzili kontratak, a po chwili zawodnik z debiutem w Serie A na moment uciszył znacznie głośniejszych kibiców Kolejorza. Puszcza konsekwentnie realizowała swój plan. Lech dominował, a podopieczni Tomasza Tułacza szukali szybkich wypadów i stałych fragmentów gry.
Nie minęło nawet 30 minut, a mołdawski obrońca Artur Craciun po dośrodkowaniu z rzutu wolnego podwyższył wynik, po czym sugestywnie ukłonił się przyjezdnym fanom. Z klatki zajmowanej przez sympatyków Lecha i Cracovii zaczęły lecieć niecenzuralne hasła motywujące. Lechici nie potrafili stworzyć jakiegokolwiek zagrożenia bramce Oliwiera Zycha. Wszystkie akcje były odpowiednio szybko przerywane lub strzały były nieprzygotowane i niecelne
Gol na otarcie łez nic nie zmienił. Puszcza bliżej utrzymania, Lech z niczym
Na drugą połowę Kolejorz wyszedł odmieniony, jednak dotyczyło to tylko składu osobowego. Antonio Milić i Filip Szymczak niczego na boisku nie odmienili. Piłkarze zamiast na granie, większość swojej energii poświęcali na dyskusję i przepychanki z przeciwnikami.
Gospodarze świadomie całkowicie oddali pole gry. Musieli wiedzieć, że jeśli cofną się wszyscy zawodnicy, to przeciwnik nie będzie w stanie nic im zrobić. Tak było aż to 87. minuty, kiedy gola zdobył Mikael Ishak, jednak na tym strzelanie się zakończyło. Po końcowym gwizdku była długa i mocno nerwowa rozmowa kibiców z piłkarzami, a po kilku minutach także z trenerem, na którego spadło najwięcej obelg.
Z Krakowa Mikołaj Duda