Zrobili z Lecha pośmiewisko

Kim trzeba być, żeby doprowadzić swoją firmę, zresztą nie byle jaką, bo znajdującą się w centrum uwagi, kochaną przez tysiące fanów, do takiego stanu? Można być minimalistą mało zainteresowanym sportowymi wynikami, zwłaszcza gdy nigdy temu klubowi się nie kibicowało, ale prowadzić go od klęski do klęski, od kryzysu do kryzysu? W rezultacie zamiast stać się osobą powszechnie szanowaną, ważniejszą od prezydenta miasta, trzeba „cieszyć się” opinią tego, co uniemożliwia Lechowi Poznań osiąganie sukcesów.

Przed meczem Lecha z absolutnym beniaminkiem, który w tym roku jeszcze z nikim nie wygrał, trener Mariusz Rumak szczegółowo przedstawił rywala, jego charakterystyczny sposób grania, a raczej zabijania gry, wykorzystywania stałych fragmentów. Z pewnością poinformował o tym piłkarzy. I co się dzieje? Ledwo mecz się zaczął, a Lech wdraża scenariusz, na jaki liczył trener Puszczy. Głupio fauluje, daje rywalowi jeden rzut rożny po drugim, zostawia mnóstwo miejsca na szybkie ataki, popełnia szkolne błędy w defensywie. Nie potrafi wymienić kilku celnych podań. Nie walczy, jest ospały, przegrywa pojedynki. Efekt? Dwie szybko stracone bramki.

Było po meczu, bo nie jest tajemnicą, że tworzenie okazji bramkowych przekracza możliwości obecnego Lecha. Pierwsze jego mecze były niezłe, ale nastąpił trudno wytłumaczalny regres. Wszyscy piłkarze grają coraz gorzej, nie tworzą zespołu. Kibice, którzy wybrali się do Krakowa, mówiąc oględnie, zachęcali Mariusza Rumaka do odejścia. Robi się dramatycznie. Bilety na kolejne domowe mecze sprzedają się świetnie, ale w jaki sposób liczna publiczność zareaguje na kolejny blamaż? Nie potrzeba wielkiej wyobraźni, by to przewidzieć. Zwłaszcza podczas meczu z Legią, gdy nad emocjami trudno będzie panować. Właściciel klubu prosi się o kłopoty.

Mariusz Rumak to człowiek szczerze oddany Lechowi. Ktoś mu zrobił krzywdę, bo znów jest twarzą blamażu. Do listy jego „sukcesów” trzeba doliczyć Częstochowę i Kraków. Zdumienie po ponownym zatrudnieniu go było powszechne, ale można się było łudzić, że coś stoi za tą decyzją, musiały być racjonalne przesłanki. Otóż nie było. Trudno znaleźć inny motyw niż oszczędność, choć w tym przypadku właściwszym słowem jest skąpstwo. Nie pierwszy raz niechęć do wydawania pieniędzy generuje ogromne straty. Nie tylko zresztą finansowe.

Piotr Rutkowski nie zbudował tego klubu. Dostał go w prezencie. I wykorzystuje niegodnie z przeznaczeniem. Zarządza wszystkim, co sportowe osobiście, podejmuje decyzje jednoosobowo, godząc się tym samym na odpowiedzialność za wszystko, co się tu dzieje. Gdyby były sukcesy, na które klub przy swoim potencjale jest skazany, kibice nosiliby go na rękach. Jest zupełnie inaczej. Dla nich właśnie on jest sprawcą wszystkich nieszczęść. Symbolem minimalizmu i nieudolnego zarządzania.

Ten sezon wydaje się stracony, bo przy postępującej degrengoladzie nie ma szans na wykorzystanie słabości przeciwników. Władze klubu mogą w charakterystyczny dla siebie sposób udawać, że nic złego się nie dzieje. Daleko ich to nie zaprowadzi. Trudno wierzyć w przełom – zatrudnienie ludzi znających się na rzeczy, powierzenie im prowadzenie klubu, angażowanie trenerów. Nie po to właściciel otrzymał taki fajny klub, by się nim dzielić z obcymi. Szkoda, bo przy zachowaniu pełni władzy właścicielskiej mógłby rozliczać tych, co bezpośrednio zarządzają, stawiać warunki, wyznaczać cele, oczekiwać rezultatów – tak, jak to robią wszyscy poważni właściciele klubów.

Dwa lata temu Lech został mistrzem kraju, ale potem odpuścił. Za to świetnie pokazał się w Europie, lecz znów nie poszedł za ciosem, nastąpiło charakterystyczne dla tego zarządu wyhamowanie, studzenie emocji. Ciekawe, co będzie teraz. Trzeba zatrudnić prawdziwego trenera, budować drużynę od początku. Niby żadna nowość, tak jest tu za każdym razem. Niestety, tylko Maciejowi Skorży stworzono właściwe warunki do wygrywania. Pozostali trenerzy musieli godzić się na politykę właściciela. Przy takim ograniczeniu Lech nigdy nie zostanie klubem z prawdziwego zdarzenia, spełniającym ambicje fanów, dzięki którym funkcjonuje.

Udostępnij:

Podobne

Duński prawy obrońca czasowo w Lechu Poznań

Rasmus Carstensen pozytywnie przeszedł testy medyczne i podpisał z Lechem umowę obowiązującą do końca sezonu. Opcja późniejszego wykupienia tego gracza nie obowiązuje, został tylko wypożyczony

Bezbramkowy sparing Lecha z Bułgarami

To był nieciekawy mecz, z niewielką liczbą strzałów i składnych akcji. Lech miał wydarzenia pod kontrolą, często utrzymywał się przy piłce. Po graczach Kolejorza widać