W 2022 roku, po sezonie mistrzowskim, przeszedł z portugalskiego B-SAD za najwyższą kwotę, jaką władze Lecha wydały na zawodnika: 1,2 mln euro. Sousa był wówczas reprezentantem U-21 swojego kraju i brał udział w Euro w tej kategorii wiekowej. Był graczem, którego chciał sam Maciej Skorża, widzący w nim następcę odchodzącego Pedro Tiby. Miał być ogromnym wzmocnieniem, które po kilku latach spłaci się ogromnym transferem.
Niestety, Maestro odszedł z powodów rodzinnych, a na jego stanowisko przyszedł John van den Brom. Holender nie był przekonany do środkowego pomocnika, ale i też innego Portugalczyka. Joao Amaral był jednym z architektów ósmego mistrzostwa Polski w historii Kolejorza, lecz po odejściu polskiego trenera stracił swoją magię. Po kilku słabszych spotkaniach został odstawiony, a w zimowym oknie władze wystawiły go na listę transferową.
Początek Sousy był trudny, miał częste infekcje i mniejsze urazy. Był sprowadzony na pozycję numer 8, ale jeśli grał, to na 10, co zresztą zdarzało się niezbyt często. Pokazywał niemałe umiejętności techniczne i wizję gry, lecz z fizycznością i wytrzymałością nie było już tak kolorowo. Rywalizacja z tygodnia na tydzień zaczęła się zwiększać, Filip Marchwiński został odbudowany, a Filip Szymczak otrzymywał dużo minut.
Piętro niżej również rywalizacja była duża. Jesper Karlstrom był reprezentantem Szwecji i grał bardzo dobrze w ekstraklasie, ale też w europejskich pucharach. Radosław Murawski nie schodził poniżej poziomu, dowodem tej wysokiej dyspozycji było sondowanie go w reprezentacji. Kvekve grał dobrze, ale głównym atutem była jego noga, którą umiał dobrze wykonywać stałe fragmenty. Przełomowym momentem Afonso miało być spotkanie Lecha przy Łazienkowskiej. Kolejorz wtedy zremisował derby Polski 2:2, ale Portugalczyk zrobił w Warszawie show, strzelając dwie bramki, rozgrywając przy tym, fantastyczne spotkanie. Potem niestety znów zawodził.
W końcówce sezonu 22/23 nie grał w ogóle. Otrzymał wolne z powodu urazu, co wykorzystał jego rywal Marchwiński stając się ostoją Lecha. Na Euro U-21 nie grał wiele. Przyjechał na treningi prawie dwa tygodnie później niż reszta drużyny, ponieważ trener dał wolne kadrowiczom. Odbiło się to na wynikach zespołu, który odpadł w 3 rundzie eliminacji do Ligi Konferencji ze Spartakiem Trnava. Upokarzająca była też porażka z Pogonią Szczecin 0:5.
Przez te wyniki władze zdecydowały się na zmianę szkoleniowca. Do końca sezonu na stanowisku głównego trenera pozostanie Mariusz Rumak. Wszystko wskazywało, że to może być również przełomowy moment dla zawodnika. Z byłym trenerem nie było mu po drodze, a urazy zaczęły go omijać. Z początku było dobrze, zawodnik przepracował cały okres przygotowawczy, w którym wyglądał nieźle. Przed meczem z Zagłębiem Lubin została u niego wykryta infekcja, która uniemożliwiła mu grę. Tydzień później nie pojechał o Białegostoku. Potem wrócił do treningów z drużyną i był poważnie brany pod uwagę w pierwszej jedenastce na mecz ze Śląskiem Wrocław. Podczas ostatniej sesji treningowej przed spotkaniem nabawił się urazu kręgosłupa. Do dziś wiosną nie rozegrał ani minuty.
Jego dotychczasową karierę wyznaczają przede wszystkim kontuzje. Ma niesamowitego pecha do urazów i nigdy nie może uwolnić w pełni swego potencjału.
Kamil Kordek