Villarreal przyjechał do Poznania nie jako drużyna mająca walczyć o ważny sportowy cel, ale ucząca się sposobu gry oczekiwanego przez nowego trenera, doświadczonego Quique Setiena. Poprzednik, Unai Emery odszedł do ligi angielskiej, jego kontrakt wykupiła Aston Villa. Jak twierdzi Setien, prowadzący niedawno Barcelonę, niewiele miał czasu na wdrożenie swych preferencji. Mecz w Poznaniu stwarza mu taką możliwość w sytuacji, gdy pierwsze miejsce w grupie jest zapewnione.
Tydzień temu Villarrea, dotychczas tylko wygrywający, nieoczekiwanie stracił u siebie punkty z Hapoelem Beer Szewa. Piłkarze z Izraela mieli mnóstwo szczęścia. Trafili na zespół tuż po zmianie trenera, wystarczyło im oddać dwa strzały, by na trudnym terenie zremisować. Jak tłumaczy Quique Setien, trenera zmienia się, gdy drużyna gra źle. Od nowego oczekuje się szybkiej poprawy. W Villarreal było inaczej, więc piłkarze przeżyli szok, nie jest im łatwo odzyskać równowagę. Ostatnio półfinalista Ligi Mistrzów z poprzedniego sezonu w lidze przegrał na wyjeździe z Athletikiem Bilbao.
Przed nowym trenerem kolejna próba opanowania sytuacji. Z pewnością Villarreal nie odpuści meczu z Lechem. Będzie chciał dowieść, że kryzys za nim. Duża częstotliwość rozgrywania meczów i temu zespołowi dała się we znaki. Piłkarze dysponują umiejętnościami, jakich nie widuje się na polskich stadionach, więc kibice, którzy późnym wieczorem zjawią się na stadionie, zobaczą atrakcyjne widowisko. Lech nie może przegrać, jeśli marzy o awansie, ale łatwe to nie będzie, bo na zakończenie gry w fazie grupowej trafiła mu się jedna z najlepszych drużyn w Europie.