Władze klubu potwierdziły, że doświadczony, ale pracujący dotychczas tylko w swojej Danii szkoleniowiec obejmie Lecha w przyszłym sezonie. Nie jest to z pewnością trener słaby, nawet jeśli przez półtora roku pozostawał bez pracy. Problem tylko w tym, że Lech potrzebuje nie tylko trenera i nowych piłkarzy, ale kompetentnych ludzi zarządzających sportową częścią klubu, w tym przede wszystkim pierwszą drużyną. Bez tego prędzej lub później znów wszystko się posypie.
Niels Frederiksen we wtorek przyleciał do Poznania, by podpisać dwuletni kontrakt. Podobnie było z jego poprzednikami, z których niemal żaden nie dotrwał tu do końca umowy. Klub potwierdził medialne informacje, że od stycznia współpracował z międzynarodową firmą rekrutującą trenerów. Warto pamiętać, że nie tak dawno temu władze Lecha informowały o stałym monitorowaniu rynku celem szybkiego wyboru kandydata do pracy w Poznaniu, gdyby zaszła taka potrzeba.
Frederiksen zna się na szkoleniu i wdrażaniu do dorosłej piłki młodzieży, co z pewnością miało wpływ na jego wybór. Przez cztery lata prowadził duńską reprezentację do lar 21. Klubowy serwis informacyjny cytuje słowa Duńczyka:
– Za nami bardzo udane rozmowy z władzami Lecha, podczas których przedstawiono mi, czego oczekuje się ode mnie jako trenera oraz czego ja mogę oczekiwać po przyjściu tutaj. Trafiam do dużego klubu, posiadającego bogatą historię i tradycje, to dla mnie więc wielki zaszczyt, że będziemy razem współpracować. Mam przed sobą postawione trzy główne zadania. Po pierwsze i najważniejsze, jestem w Poznaniu po to, by zdobywać trofea i występować w Europie. Pragnę również przyczyniać się do rozwoju klubu, drużyny oraz poszczególnych piłkarzy. Wiem, że to właśnie Lech może pochwalić się najlepszą akademią w Polsce, a moim celem będzie odpowiednie wprowadzanie zawodników z niej do pierwszego zespołu. Ponadto jestem świadom emocji i pasji, jaką Lech wywołuje w regionie. Chcę, by kibice byli dumni i odczuwali ekscytację, oglądając nasze mecze – mówi Niels Frederiksen, nowy szkoleniowiec Kolejorza.
Mniej więc to samo mówił każdy zatrudniany tu trener. Jedynym, który tu odniósł znaczące sukcesy, jedyne w kilkunastoletnim okresie działalności obecnego zarządu klubu, był Maciej Skorża, człowiek bardzo ambitny, „zaprogramowany” na zdobywanie trofeów. Pozostali musieli robić miejsce kolejnym „ratownikom”.
lechpoznan.pl/fot. Przemysław Szyszka