Awans w Gdyni po męczarniach

Trudno się było spodziewać, że Lechowi z takim trudem przyjdzie wyeliminować pierwszoligowca w Pucharze Polski w 1/8 finału. Arka Gdynia okazała się dobrym, składnie grającym rywalem i Kolejorz do ostatnich sekund musiał mocni niepokoić się o wynik.

W pierwszych minutach trudno było ocenić, jaki Lech ma plan na ten mecz. Niewiele mu wychodziło, w dodatku mnożyły się błędy, a niektóre z nich mogły być kosztowne. Po 10 minutach najlepszy strzelec Arki Karol Czubak stanął oko w oko z Filipem Bednarkiem. Gola na szczęście nie zdobył. Dopiero po pół godzinie poznaniacy pokazali, że mogą być groźni. Bramkarz Arki z trudem obronił strzał Velde, potem jeszcze kilkakrotnie zatrzymywał uderzenia piłkarzy ze stolicy Wielkopolski. Najczęściej zatrudniał go Velde. Kiedy wydawało się, że do przerwy nic się nie wydarzy, ładna akacja Lecha przyniosła bramkę Marchwińskiego, strzeloną z bliskiej odległości.

W drugiej połowie Arka nie miała nic do stracenia i zaatakowała. Piłkarzom Lecha trudno było wydostać się spod jej pressingu, wyprowadzić piłkę spod własnej bramki, w jego grze jakości widzieliśmy jak na lekarstwo. W tym okresie gry właściwe zespół z Poznania nie istniał. Całe szczęście, że udało się nie dopuszczać gospodarzy do strzałów. Gdy Milić wbił głowa piłkę do bramki po jednym z nielicznych rzutów rożnych wydawało się, że jest po meczu. VAR jednak zakwestionował prawidłowość akcji Lecha i sędzia Jakubik, po długiej obserwacji powtórek, gola anulował. To zachęciło gdynian do ataków, a Lecha nie było stać na choćby jedną skuteczną kontrę. Kradł czas, jakby to on był zespołem niższej ligi. Wynik udało mu się na szczęście utrzymać i teraz czeka na ćwierćfinałowego przeciwnika w ćwierćfinale Pucharze Polski.

Udostępnij:

Podobne