To prawda, że po przerwach na mecze reprezentacji Lechowi trudno odzyskać równowagę, trzeba poczekać aż wejdzie w rytmu. Tym razem jednak zmierzy się z beniaminkiem znajdującym się na końcu tabeli z dwoma zwycięstwami w jedenastu spotkaniach. Wygrał tylko z Koroną i Pogonią u siebie, na wyjeździe sobie nie radzi. Nawet remis w Poznaniu byłby sensacją, bo Lech, którego czekają intensywne dwa tygodnie, nie może sobie pozwolić na sprawienie kolejnego zawodu swym kibicom.
Nadzieją dla Łodzian może być nowy trener. Piotr Stokowiec ma za sobą pracę m.in. w Polonii Warszawa, Zagłębiu Lubin, Lechii Gdańsk, Jagiellonii. Kilkakrotnie odebrał punkty Lechowi, choć dużo częściej z nim przegrywał. Prowadzący Lecha John van den Brom nie widzi w tej zmianie dużego dla siebie zagrożenia. – Trener jest nowy, ale zawodnicy zostali ci sami. Analizowaliśmy ich grę, sam ich obserwowałem w meczu z Jagiellonią. Mamy w sztabie fachowców wiedzących wszystko o trenerach, taktyce ich drużyn – mówi trener Lecha. Przypomina, że mecz odbędzie się w Poznaniu, a tu jego drużyna zawsze jest faworytem, z kimkolwiek by nie grała.
W tym sezonie Lech pozbawił się występów w Europie i tylko w najbliższych tygodniach będzie grał co kilka dni. We wtorek odrobi ligową zaległość spotkaniem z dobrze grającą Jagiellonią, po tygodniu pojedzie do Bydgoszczy zainaugurować walkę o Puchar Polski. W międzyczasie uda się na mecz z Cracovią, a na początku listopada przeegzaminuje ostatniego, chorzowskiego beniaminka. Zawodnicy, zdaniem trenera, są w wysokiej formie po dwóch tygodniach odpoczynku od ligi. Podobnie po każdej przerwie reprezentacyjnej twierdził każdy dotychczasowy trener Lecha, a drużyna w pierwszym spotkaniu zwykle spisuje się poniżej oczekiwań, i to niezależnie od tego, ilu piłkarzy nie mogło trenować w Poznaniu.
Tylko dwóch zawodników nie będzie mogło w zagrać z ŁKS-em z przyczyn zdrowotnych. Nie wyleczył się jeszcze Dino Hotić, także przed Gholizadehem kolejne tygodnie kuracji. Trener ostrożnie twierdzi, że tygodnie takie będą dwa, potem zawodnik może próbnie wystąpić w rezerwach lub w sparingu. Jest jednak wykluczone, o czym już trener nie mówi, by po ponad półrocznej przerwie w treningach jakikolwiek piłkarz od razu ujawnił pełnię swych możliwości. Mało prawdopodobne, byśmy prawdziwego Gholizadeha zobaczyli prędzej niż w rundzie wiosennej, nawet jeśli wcześniej będzie się pokazywał na boisku.
Starcie z ŁKS-em na własne oczy zobaczy ok. 25 tysięcy kibiców. Synoptycy prognozują 12-13 stopni w porze meczu, czyli po godzinie 20, będzie więc cieplej niż w ostatnich dniach. Warto wybrać się na to ciekawie zapowiadające się spotkanie. Na trybunach będzie panować przyjazna wobec gości atmosfera, ale piłkarze nie mogą się do tego dostroić.