Górnik wygrywa wszystkie ostatnie domowe mecze. Tydzień temu nie miał litości dla niedawnego lidera Jagielloni Białystok, którą pokonał 3:1. Wcześniej wygrał 3:1 z Koroną, 3:0 z Wartą, po 1:0 z Pogonią i Cracovią, 2:1 z Rakowem. Zamienił więc swój stadion w twierdzę. Teraz musi tam jechać Lech, o którym wszystko można powiedzieć, tylko nie to, że jest na fali. Chce się przełamać, odzyskać twarz, ale jak tego w obecnym składzie i dyspozycji dokonać? Czy jeszcze jedna fatalna porażka nie pogrąży go zupełnie?
Zespół Jana Urbana zagra inaczej niż ostatnio Raków, nie stać go na aż taki pressing, choć z pewnością swobody w wyprowadzaniu piłki znów nie będzie. Trener Mariusz Rumak twierdzi, że taki sposób grania stwarza okazje do szybkiego wychodzenia do przodu, szukania wolnych przestrzeni. W Częstochowie Lech był jednak bezradny jak dziecko, gospodarze bez trudu przejmowali wszystkie piłki, zresztą mogli liczyć na wiele prezentów napędzających ich ofensywę. Teraz trzeba uważać na szybkie skrzydła Górnika. To gospodarze będą próbowali się rozpędzić bokami.
Trener Kolejorza zapowiada przeprowadzenie licznych zmian w składzie. Problem w tym, że możliwości ma ograniczone, Ishak, Dagerstal i Sousa wciąż nie są do jego dyspozycji i pewnie nieprędko zobaczymy ich na boisku. Na domiar złego do Zabrza nie jedzie wykluczony za kartki Marchwiński, a klub o tak rzekomo wysokich aspiracjach dysponuje tylko jednym napastnikiem, w dodatku młodzieżowcem, którzy ostatnio jest z konieczności eksploatowany ponad miarę.
W tak trudnym i ważnym meczu mało jest prawdopodobny występ zawodników wprost z akademii. Trzeba będzie sięgnąć po tych, co zaczęli ostatni mecz na ławce. W obronie, oprócz Salamona, możemy zobaczyć Czerwińskiego, Blażicia, Anderssona, w pomocy Kwekweskiriego, na skrzydle Ba Louę. Mało prawdopodobne, by trener zrezygnował z Velde. Kto wiec, czy w ramach rotacji, przy słabej ostatnio postawie Karslstroma i Murawskiego, defensywnym pomocnikiem nie zostanie Andersson, a bocznym obrońcą Douglas.
Chyba jednak takie eksperymenty nie wchodzą w grę. Nie w tak ważnym dla klubu meczu. Przy dobrym wyniku można wrócić na prostą i znów włączyć się do walki o mistrzostwo, a przy złych układach praktycznie zakończyć sezon. Trener Lecha nie odpowiedział jednoznacznie, kto w tym meczu jest faworytem. Gdyby brać pod uwagę formę, sposób grania i liczbę zdolnych do walki, dobrze dysponowanych piłkarzy, trudno wskazywać na Kolejorza.