Trener Lecha: zagramy po swojemu

John van den Brom przed meczem z Legią nie kombinuje. Nie bawi się w zawiłe taktyczne rozwiązania, nie nastawia się na otoczenie tego lub innego zawodnika zespołu przeciwnego szczególną opieką. Twierdzi, że Lech zagra tak, jak zawsze. Będzie chciał jak najdłużej utrzymywać się przy piłce, mieć inicjatywę, bo z tego rodzą się okazje bramkowe. Prawdopodobnie takie jego nastawienie nie martwi trenera Legii.

Legia dobrze zaczęła sezon, ale ostatnio przestało się jej wieść. Zanim dwukrotnie w Lidze Konferencji pokonała przeciętną ekipę z Mostaru, a międzyczasie minimalnie wygrała mecz przyjaźni w Radomiu, zanotowała długą, szczególnie jak na nią, serię porażek. Tylko w ekstraklasie przegrała cztery razy z rzędu. Co ciekawe, nawet w sromotnie przegranych spotkaniach miała inicjatywę, nacierała, co kolejni przeciwnicy bezlitośnie wykorzystali. Śląsk strzelił Legii u siebie cztery gole nie dzięki panowaniu na boisku i kontrolowaniu meczu, ale szybkim atakom. Także słabsza piłkarsko Stal Mielec pokonała Legię na Łazienkowskiej sposobem.

Legia przypomina w tym Lecha, który także traci punkty, gdy przeciwnik broni się, paraliżuje jego ataki, czyni bezradnym wobec zagęszczonej defensywy. Teraz dojdzie do pojedynku drużyn, z których żadna nie schowa się w obronie, nie będzie próbowała zaskoczyć przeciwnika kontratakiem. Legia zagra u siebie, będzie dopingowana przez prawie 30 tysięcy kibiców, więc pójdzie do przodu. To samo będzie chciał zrobić Lech, tak przynajmniej zapowiada jego trener, który oczekuje od swych piłkarzy kontroli nad meczem. Sugeruje wprawdzie, że widział ostatnie mecze Legii i znajdzie sposób, by pozbawić ją atutów, ale w praktyce będzie to polegało na tym, że Kolejorz zechce jak najdłużej i jak najczęściej wymieniać podania, o ile rywal mu na to pozwoli.

W kadrze meczowej znajdzie się już Dino Hotić. Bośniak wyleczył uraz mięśnia, trenuje na pełnych obrotach, choć mało jest prawdopodobne, żeby pojawił się na boisku na dłużej niż kwadrans. Pół meczu rozegrał ostatnio w zespole rezerw Ali Gholizadeh. Podobno pokazał kilka ładnych zagrań, dowiódł swych umiejętności, ale na trzecim poziomie rozgrywek w słabej piłkarsko Polsce nie jest to duża sztuka. Ważne, że wrócił do zdrowia, stara się wejść na swój normalny poziom, co jednak nie stanie się natychmiast, na prawdziwego Gholizadeha, takiego z meczów ligi belgijskiej i reprezentacji Iranu, poczekamy co najmniej kilka tygodni, a może i do przyszłego roku.

Z pewnością nie zagra w Warszawie Filip Dagerstal. Pozostali gracze są zdrowi. Parę środkowych obrońców znów będą stanowić Blażić i Milić, na bokach zagrają Pereira i Andersson, w środku Murawski i Karlstrom, na skrzydłach Velde i Ba Loua, ofensywnymi zawodnikami będą Marchwiński i Ishak. Takie ustawienie wydaje się najbardziej prawdopodobnym, to aktualnie najlepsi zawodnicy, przynajmniej dopóki Hotić i Gholizadeh nie osiągną wystarczająco wysokiej formy. Pierwsza jedenastka Lecha składa się z zawodników o wyskokich umiejętnościach. Wszystko teraz zależy od tego, w jakim stopniu potrafią stworzyć groźny dla rywala kolektyw. Cechą Kolejorza w tym sezonie jest nieprzewidywalność. Nikt nie ma pojęcia, nawet piłkarze i ich trener, jak pokaże się w najbliższym meczu.

Udostępnij:

Podobne

Nieprzyjazne wyniki meczów przyjaźni

Mecze Lecha z Arką Gdynia, Cracovią, wcześniej z Zagłębiem Lubin zawsze odbywają się w wyjątkowej atmosferze. Kibice obu drużyn często mieszają się, nie zasiadają w

Udany weekend pań z Lecha

W sobotę na Morasku juniorki Kolejorza – Lech UAM U18 Poznań, pokonały Medyk Konin U18 i są liderkami tabeli (na zdjęciach). Wynik – 6:1 (5:0).

Mirosław Jankowski nie żyje

Z Lechem Poznań był związany w latach 1976-1990, a więc w okresie, gdy klub wypływał na szerokie wody, wywalczył awans do ekstraklasy, pierwsze mistrzostwa krajowe