Start ligowych rozgrywek zwykle jest ciekawy i pełen oczekiwań. W kibiców wstępują nadzieje. Dla fanów Lecha ten początek jest nietypowy. Zwykle o tej porze roku mają naiwne nadzieje, że po przegranym sezonie kolejny przyniesie spełnienie marzeń. Teraz czują inny rodzaj nadziei – że odniesiony sukces okaże się trwały, w końcu wiadomo, który klub ma najwyższy budżet, największą liczbę kibiców, generuje największe emocje. Tylko szaleniec nie próbowałby tych atutów wykorzystać.
Ledwo rozgrywki się zaczęły, a wysokie oczekiwania i wiarę w świetlaną przyszłość Lecha szlag trafił. Liga Mistrzów znów okazała się mrzonką, jedyny mecz ligowy został przegrany, w dodatku na własnym stadionie, Superpuchar przyniósł wliczone w koszty rozczarowanie. Drużyna została osłabiona, a nie wzmocniona, do tego wydaje się źle przygotowana do sezonu, zmęczona i rozbita już na starcie, gnębiona chorobami i kontuzjami.
Drugi ligowy mecz Lech rozegra dopiero w niedzielę, gdy do Poznania przyjedzie świetnie usposobiona na początku rozgrywek Wisła Płock. Jest drużyną lepszą niż Stal Mielec, która przy Bułgarskiej obnażyła słabości mistrza Polski. Wynik będzie sprawą otwartą, zwłaszcza po wyprawie Lecha do Gruzji. Nawet spodziewana gra w Batumi w rezerwowym składzie niewiele mu pomoże. Możliwości stosowania rotacji dramatycznie się ograniczyły.
Po zmiażdżeniu na własnym stadionie nadspodziewanie kiepskich Gruzinów wydaje się, że przełożenie ligowej kolejki było zbędne, jednak przyda się to, pomoże złapać równowagę. Granie w Legnicy z Miedzią nie utrudniłoby awansu, ale jeszcze bardziej osłabiłoby zespół i być może przyczyniło się do kolejnych wynikających z przeciążeń dolegliwości. Słabości drużyny wynikają z braku wyrównanej kadry. Kiedy nie trzeba już czcić sezonu jubileuszowego, mocna drużyna przestała być klubowym priorytetem. Nie ma Macieja Skorży domagającego się zapewnienia mu dobrych warunków do pracy.
Trudno w tej sytuacji godzić puchary z ligą. Nie ma możliwości, by Lech nie wywalczył awansu do trzeciej rundy eliminacji Ligi Konferencji. Także tam będzie zdecydowanym faworytem. Czwarta runda jest natomiast niewiadomą, wszystko zależy od szczęścia w losowaniu. Gdyby udało się zagrać w fazie grupowej, znów trzeba byłoby odpuścić albo ligę, albo Europę. Potwierdziłoby się, że powtarzalność w gromadzeniu trofeów nie leży w kręgu zainteresowań Lecha. Kibice Kolejorza otrzymali czytelny sygnał od klubu. Chcieliście mistrzostwa na stulecie? To je macie. Ale teraz dajcie nam święty spokój. Pora na spokojny rodzinny biznes.