Mało kto się spodziewał, że mecz potoczy się według takiego scenariusza. Podopieczni Nielsa Frederiksena objęli prowadzenie, jednak potem do głosu doszli gospodarze i to oni mogli czuć się prawie zwycięzcami. Jednak w końcu piłkarze Kolejorza się obudzili i dzięki hat trickowi Patrika Walemarka spotkanie zakończyło się wynikiem 3:2 (bohater meczu na zdjęciu poniżej), a Lechici do Poznania wracają z kompletem punktów.

Cel Lecha:zmazać plamę po kompromitacji w Rzeszowie
Obie drużyny w tygodniu rywalizowały w krajowym pucharze, jednak nastroje po tych meczach miały zupełnie odmienne. Korona na własnym obiekcie podejmowała mielecką Stal, którą wyeliminowała po dogrywce i serii rzutów karnych. Jak wiemy, podopieczni Nielsa Frederiksena w stolicy Podkarpacia zakończyli swoje zmagania w tych rozgrywkach. Zbyt wymagającym rywalem okazała się drugoligowa Resovia.
Tym razem duński szkoleniowiec nie kombinował z podstawowym składem wystawiając w teorii najmocniejsze możliwe zestawienie, w tym wracającego po kontuzji Mikaela Ishaka. Podobnie mistrz Polski z 2010 roku, Jacek Zieliński wrócił do składu, jaki najczęściej wybiega na spotkania w Ekstraklasie, a ławkę rezerwowych zapełniły gwiazdy środowego meczu.
Obie ekipy łączyło też to, że był to dla nich wyjątkowy ważny pojedynek. Gospodarze – dla których przy walce o utrzymanie każdy punkt jest na wagę złota – chcieli odbić się po wysokiej porażce w derbowym starciu z Radomiakiem z poprzedniej ligowej kolejki. Lech po czwartkowej klęsce musiał wygrać przekonująco, by udowodnić, że teraz, grając na jednym tylko froncie, piłkarze na poważnie traktują walkę o mistrzostwo.
Niezły początek, objęcie prowadzenia i… załamanie gry
Ponad 12 minut kibice na stadionie przy ulicy Ściegiennego w Kielcach czekali na celne uderzenie. Dino Hotić strzelił zdecydowanie zbyt słabo, by zaskoczyć Ksawiera Dziekońskiego, ale jak się okazało, było to pierwsze i ostatnie ostrzeżenie. W następnej sytuacji, po kapitalnym dograniu Afonso Sousy, Patrik Walemark uprzedził bramkarza kierując piłkę między jego nogami do bramki, zaliczając debiutanckie trafienie w barwach Kolejorza. Lech zasłużenie objął prowadzenie i kontrolował przebieg gry, szczególnie dzięki Alexowi Douglasowi, który raz za razem perfekcyjnie interweniował. Niemniej wystarczyła jedna szybka akcja gospodarzy i Lech pierwszy raz od blisko 2 miesięcy, za sprawą Pedro Nuno, stracił bramkę w Ekstraklasie.
Strzelony gol dodał animuszu koroniarzom. Bardzo aktywny na lewym skrzydle był Mariusz Fornalczyk, z którym duże problemy miał Joel Pereira. Młody Polak miał 2 dobre sytuacje do wyprowadzenia swojego zespołu na prowadzenie, ale albo radził sobie Bartosz Mrozek, albo minimalnie przeniósł piłkę nad poprzeczką. Lechowi dopisało szczęście z innego powodu. Radosław Murawski wpadł rozpędzony na jednego z piłkarzy w żółtym stroju i sędzia Lasyk mógł pokusić się o wskazanie na 11. metr. Piłkarze na przerwę zeszli przy remisowym rezultacie, jednak z przebiegu gry to gospodarze bardziej zasługiwali, żeby prowadzić. Po Lechu można było oczekiwać znacznie lepszej gry i przede wszystkim większej pewności siebie.
Gong na początek i oczekiwane przebudzenie. Walemark wydarł zwycięstwo
Korona na drugą część wyszła z bardziej bojowym nastawieniem. Już po 10 minutach jej się to opłaciło. Głupi faul Hoticia przy rzucie rożnym i jedenastkę na gola zamienił Pedro Nuno. Jak się okazało, pozwoliło to Lechowi się obudzić. W kilka minut najpierw głową z najbliższej odległości głową, a później silnym płaskim strzałem kolejne dwie bramki ustrzelił Patrik Walemark, co oznaczało, że Kolejorz wrócił na prowadzenie, a Szwed ustrzelił hat tricka. Gra nieco się uspokoiła, ale obie drużyny wciąż dążyły do zdobycia gola. Nic się jednak nie zmieniło, spotkanie zakończyło się jednobramkowym zwycięstwem Lecha.
Z Kielc Mikołaj Duda