Pokonać Legię – bezcenne!

Przybliżenie się do medalowego miejsca w lidze, podbudowanie się psychiczne przed ważnym dwumeczem z Lechią, pozbawienie Legii możliwości świętowania mistrzostwa na poznańskim stadionie, sprawienie wielkiej radości kibicom wspierającym swą drużynę przez cały mecz – takie są korzyści z pokonania przez Kolejorza warszawiaków. W takich meczach trzy punkty mają wyjątkowy smak.

Wystarczyło 20 minut dobrej gry w pierwszej połowie, by pokonać wyżej notowaną drużynę w prestiżowym meczu. Ta część spotkania należała do Lecha, który przy odrobinie szczęścia mógł strzelić więcej goli, a szanse mieli przede wszystkim skrzydłowi. To oni dali Lechowi to zwycięstwo zastępując zdyskwalifikowanego Gytkjaera. Formalnie zastępował go Żamaletdinow. Starał się, ale niewiele mu wychodziło, okazji bramkowych nie miał.

I Jóźwiak, i Kamiński mogli strzelić bramki wcześniej, mieli okazje. Udało im się po prawie pół godzinie spotkania. Najpierw Lechowi powiodło się to, co nie jest jego mocną stroną: wykorzystał stały fragment gry. Z rzutu rożnego dośrodkował Moder, stojący tyłem do bramki Jóźwiak chciał musnąć piłkę, ale nie trafił. Odbiła się ona jeszcze od jego pleców i wpadła do bramki poza zasięgiem bramkarza.

Nie minęło 5 minut, a było 2:0, znów z udziałem skrzydłowych. Jóźwiak podał Kamińskiemu, ten zszedł na lepszą, prawą nogę i uderzył z ostrego kąta trafiając w wewnętrzną część słupka. Na jego szczęście piłka odbiła się tak, że wpadła do siatki. Legia sprawiała wrażenie mocno zaskoczonej takim obrotem sprawy i zrezygnowanej. Potrafiła tworzyć groźne sytuacje, ale Lech miał ich więcej. Wykorzystywał brak doświadczenia młodego bramkarza z Warszawy. Z dystansu dobrze uderzali Moder i Tiba. Goście nie potrafili odpowiedzieć, nie oddawali strzałów.

Początek drugiej połowy należał do Lecha, potem jednak Legia mocno wzięła się do roboty. Trener Vuković zrobił szybkie zmiany i pod bramką van der Harta robiło się gorąco, co jakiś czas gościło tam pięciu-sześciu przeciwników. Groźnie dośrodkowywał Wszołek, bliski szczęścia był Gwilia. Kontaktowy gol padł po rzucie rożnym i potężnym zamieszkaniu, odbiciu się piłki od słupka. Gola z bliska zdobył obrońca Lewczuk.

Do końca meczu brakowało ponad 20 minut, więc w serca kibiców wkradło się zwątpienie, bo Legia mocno naciskała, a Lech nie potrafił wyjść z kontrą, która mogłaby zamknąć mecz. Trener Żuraw późno zaczął robić zmiany. Dopiero w ostatnich minutach dał szansę Szymczakowi. Młody napastnik nie dał zespołowi mniej niż Żamaletdinow, bo to nie było możliwe.

Mecz był zacięty, między graczami dochodziło do starć, trwała walka wręcz, mnożyły się faule. Sędzia Gil nie bardzo panował nad wydarzeniami. Na szczęście nie udało mu się wpłynąć na wynik i Legia, konsekwentnie atakująca do ostatnich minut, musiała przełknąć w Poznaniu porażkę. Kibiców na trybunach nie było nawet 9 tysięcy, ale dopingowali głośno, a końcowy gwizdek powitali z ogromną radością.

Lech Poznań – Legia Warszawa 2:1 (2:0)

Bramki: Kamil Jóźwiak 24, Jakub Kamiński 29 – Igor Lewczuk 71.

Lech: Mickey van der Harta, Bohdan Butko, Lubomir Satka, Djordje Crnomarković, Tymoteusz Puchacz, Jakub Kamiński (70 Robert Gumny), Pedro Tiba, Jakub Moder, Dani Ramirez (72 Filip Marchwiński), Kamil Jóźwiak, Timur Żamaletdinow (83 Filip Marchwiński).

Legia: Wojciech Muzyk, Paweł Stolarski (52 Luis Rocha), Igor Lewczuk, Artur Jędrzejczyk, Michał karbownik, Paweł Wszołek, Domagoj Antolić, Andre Martins, Walerian Gwilia, Luquinhas (55 Mateusz Cholewiak), Tomas Pekhart (68 Maciej Rosołek),
Żółte kartki: Ramírez, Pedro Tiba – Luquinhas.
sędziował: Paweł Gil (Lublin).
widzów: 8167.

Fot. lechpoznan.pl/Przemysław Szyszka

Udostępnij:

Podobne

Lech w sparingu pokonał 3:1 Wartę

W przerwie na zgrupowania reprezentacji piłkarze Lecha i Warty, chcąc zachować rytm meczowy, rozegrali spotkanie sparingowe. Odbyło się ono na bocznym boisku Enea Sadionu i

Zadanie Lecha: odzyskać rytm

Odczarował kilka stadionów, przełamał złe serie, zanotował najlepszy start w lidze od dekad. Jego drużyna lideruje i wydaje się nabierać rozpędu. A tu jak na