Niepewni swego. Lech ma respekt przed Gruzinami

Polska liga jest lepsza od gruzińskiej, w Lechu grają lepsi zawodnicy niż w Dinamo Batumi, ale to nie znaczy, że wynik jest przesądzony. Wprost przeciwnie. Słabo w ostatnich spotkaniach grający Kolejorz wciąż zwleka z transferami, z powodów medycznych stracił pięciu ważnych graczy, posypała mu się obrona. Natomiast przeciwnik nie ma sobie równych w kraju, systematycznie buduje swą pozycję, od lat ma tego samego, stosującego tę samą taktykę trenera.

Od początku sezonu nie może grać Bartosz Salamon, a drugi podstawowy obrońca, Antonio Milić w ubiegłym tygodniu złapał infekcję i do dziś do siebie nie doszedł. Podczas meczu w Baku kontuzji doznał Ba Loua, a w sobotę dołączył do niego Radosław Murawski. Na domiar złego podczas treningu uraz złapał Alan Czerwiński, ewentualny awaryjny środkowy obrońca. W poprzednim sezonie Lech miał najlepszą, najbardziej wyrównaną kadrę w Polsce. To już nieaktualne, a trzeba, przynajmniej jeszcze przez tydzień, próbować godzić grę w lidze z występami pucharowymi.

Nie tylko z tego powodu Lech jest w złej sytuacji. – Gdy mistrz kraju przegrywa trzy mecze z rzędu, przekłada się to na postawę mentalną drużyny i na jej stan fizyczny. Nie zapominajmy o częstotliwości rozgrywania meczów – mówi van den Brom. Jest świadomy, że jego zespół czeka ciężka przeprawa. Dinamo pechowo odpadło z Ligi Mistrzów. Trener Lecha chce, by jego piłkarzom wróciła pewność siebie i by nastąpiło przełamanie negatywnej serii. Wciąż ma wiele opcji takiego ustawienia drużyny, by przyniosło to powodzenie i można się było przeciwstawić rywalowi grającemu od lat w tym samym zestawieniu, takim samym stylem.

Gruziński pomocnik Lecha Nika Kwekweskiri ocenia, że Lech ma więcej piłkarskiej jakości, ale Dinamo Batumi pokazało bardzo dobrą grę w starciu ze Slovanem Bratysława, ciekawy styl, wizję gry. Ma pecha, że trafiło na Lecha, który musi wykorzystać wyższą wartość swych zawodników i awansować. Nie będzie to łatwe, gdy trenerowi sypią się kolejne warianty gry, zwłaszcza w defensywie. Teraz już wiadomo, że po urazie Czerwińskiego na środku obrony musi grać młody Maksymilian Pingot. – Trzeba zaakceptować rzeczywistość, myśleć o tych piłkarzach, których mamy, a nie o nieobecnych – twierdzi trener Lecha.

Udostępnij:

Podobne

Niech nas znów zaskoczą. Byle pozytywnie

Niewiele brakowało, by Lech nie poniósł konsekwencji ubiegłotygodniowej niespodziewanej obniżki formy. Spośród jego największych konkurentów w walce o mistrzostwo tylko Raków odniósł zwycięstwo, w charakterystyczny

Syndrom Lecha: druga, brzydka twarz

Każdemu zespołowi zdarzy się rozegrać słabszy mecz, złapać zniżkę formy. Jednak to, co Lech zademonstrował w Gliwicach, nakazuje bić na alarm. Tym bardziej, że to