Lech znów musi grać jak Lech

Przed Kolejorzem jeden z najważniejszych meczów tego sezonu. Nie gra z konkurentem do miejsca w czołówce tabeli, w tej fazie rozgrywek nie trzeba jeszcze skrupulatnie liczyć punktów, wszystko jest do odrobienia przy wygrywaniu kolejnych spotkań. Jednak zwycięstwo będzie oczywistym dowodem, że kryzys udało się opanować, a jeszcze jedna porażka może go pogłębić, skazać klub na poważne problemy.

Dziś widzimy, jak łatwą drogę miał Lech do gry w Europie i ile stracił tak łatwo przegrywając ze znacznie niżej notowanym przeciwnikiem. Kibice mają poczucie straty, ale nie odwrócili się od klubu, wykupili już ponad 20 tysięcy wejściówek na sobotni mecz z Górnikiem Zabrze, a sprzedaż wciąż trwa. Wszyscy w Poznaniu liczą na przełamanie, na początek serii zwycięstw. Panuje jednak duża niepewność, bo nikt nie wie, jak drużyna poradzi sobie z trudną, zwłaszcza pod względem mentalnym, sytuacją.

Trener John van den Brom zapewnia, że wie, co w pierwszej kolejności trzeba zmienić w grze drużyny, by przyszły zwycięstwa. – Wysokie posiadanie piłki na nic dobrego się nie przekładało, nie kreowaliśmy dobrych sytuacji w ofensywie. Mieliśmy też problemy w obronie, zbyt łatwo traciliśmy bramki. Defensorzy nie blokowali strzałów, więc przeciwnicy mieli dużo miejsca na uderzanie na bramkę. Wymaga to pilnej zmiany. W ciągu dwutygodniowych treningów skupialiśmy na naprawieniu tych mankamentów, a pracowaliśmy mocno, to był dodatkowy okres przygotowawczy – informuje trener.

Równie niecierpliwie, jak kibice czeka na reakcję piłkarzy, na pokazanie, jakie są efekty włożonej pracy. – Piłkarze też chcą szybko wrócić do tego, co prezentowali wcześniej, czyli do naszego futbolu. Posiadanie piłki musi zamienić się w coś konkretnego. Odzyskanie własnego stylu gry przełoży się na zwycięstwa – ma nadzieję John van den Brom. Uściśla, że wymaga od napastników i ofensywnych pomocników, by wkładali więcej energii, pokazywali się do gry, nie bali się wchodzić w pojedynki. Skrzydłowi muszą dryblować i dośrodkowywać. Trzeba więc zmienić mentalność zawodników, by znów podejmowali ryzyko.

Analizując statystyki gry w ostatnich meczach, trener stwierdził: to nie był Lech Poznań. Nie możemy tak grać. Zawsze mieliśmy dobrą organizację w obronie, łatwo kreowaliśmy dobre okazje, nie graliśmy w ofensywie zachowawczo, nie interesowało nas samo utrzymanie się przy piłce, stosowanie bezpiecznych zagrań. Trzeba odzyskać Lecha z ubiegłego sezonu. – Pracowaliśmy nad tym, dużo rozmawialiśmy. Chcę w sobotę zobaczyć reakcję zespołu na to, co się wydarzyło – podkreśla trener Lecha.

Sytuacja jest łatwiejsza niż w poprzednim sezonie. Nie trzeba będzie grać tak często. Powinno być łatwiej, ale trener nie ukrywa, że wcale go to nie cieszy, wolałby, żeby ważnych spotkań było dużo więcej, by nie trzeba się było ograniczać do krajowych rozgrywek. Jedyny plus jest taki, że będzie więcej czasu na treningi, co powinno się przełożyć na lepsze wyniki w lidze. Najpierw jednak musi przyjść przełamanie, czyli zwycięstwo w meczu z Górnikiem. Cel pozostaje ten sam – zdobycie mistrzostwa Polski.

Udostępnij:

Podobne

Niech nas znów zaskoczą. Byle pozytywnie

Niewiele brakowało, by Lech nie poniósł konsekwencji ubiegłotygodniowej niespodziewanej obniżki formy. Spośród jego największych konkurentów w walce o mistrzostwo tylko Raków odniósł zwycięstwo, w charakterystyczny

Syndrom Lecha: druga, brzydka twarz

Każdemu zespołowi zdarzy się rozegrać słabszy mecz, złapać zniżkę formy. Jednak to, co Lech zademonstrował w Gliwicach, nakazuje bić na alarm. Tym bardziej, że to