Jakim trenerem jest Niels Frederiksen? „Myślę, że przyniesie kibicom trochę radości”

Jak podał Tomasz Włodarczyk z portalu „Meczyki”, władze Lecha podjęły pierwszą kluczową decyzję odnośnie przyszłego sezonu. Misja prowadzenia drużyny została powierzona pierwszemu Duńczykowi w historii Ekstraklasy. Nowym trenerem Lecha został Niels Frederiksen. Postanowiliśmy dowiedzieć się, kim jest następca Mariusza Rumaka, a o komentarz dotyczący tego wyboru poprosiliśmy eksperta od duńskiej piłki, doskonale obeznanego w tamtejszych realiach.

Mistrz kraju, super trener, gorszy od Rumaka i Żurawia. Sprzeczność statystyk i opinii 

Jak to zazwyczaj jest w takich sytuacjach, kibice szybko wyrabiają sobie zdanie na podstawie szczątkowych informacji w internecie. Patrząc bardzo powierzchownie, ciężko wyciągnąć zbyt wiele pozytywnych wniosków. Prowadzone przez niego kluby notowały niskie średnie punktów na mecz (o tym w dalszej części tekstu) – co jest głównym zarzutem wobec Frederiksena – ale co jest zastanawiające, w każdym z miejsc, w których pracował, utrzymywał się przez dosyć długi czas 

– Lyngby 2009 – 2013, 147 meczów, PNM (punkty na mecz) 1.44

– Esbjerg 2013 – 2015, 92 mecze, PNM 1.41

– Dania U20 2015 -2019, 5 meczów, PNM 1.40

– Dania U21 2015 -2019, 41 meczów, PNM 1.95

– Brøndby 2019 – 2022, 143 mecze, PNM 1.51, mistrzostwo kraju 

Według wyliczeń prowadzącego profil DbAbsur, na podstawie rankingu Elo trenerów Duńczyk będzie najsłabszym szkoleniowcem Lecha w ostatnich latach. Ustąpił nawet Mariuszowi Rumakowi czy Dariuszowi Żurawiowi, którzy zajmują wyższe miejsce w tej klasyfikacji. Oczywiście trzeba to traktować z przymrużeniem oka, a zdecydowanie cenniejsze są opinie ludzi doskonale go znających, a szczególnie osób, które miały okazję z nim współpracować.

To super trener. Mam z nim bardzo dobre wspomnienia. Jest przygotowany, konkretny i uczciwy wobec szatni. No i rozwija napastników. Zawsze przygotowany do zajęć. Bardzo profesjonalny i konkretny. Miał chłodne spojrzenie na sprawy. Gdy był problem, rozwiązywał go bez emocji. W ten sposób zyskał sobie szacunek zawodników. Taktycznie byliśmy bardzo elastyczni. W meczu zawsze używaliśmy kilku ustawień. Z reguły było to 1-3-5-2, 1-4-4-2 lub 1-4-3-3. Nie robiło nam to większej różnicy. Nie dostosowywaliśmy się do gry przeciwnika. Oczywiście była analiza rywala, dziś to norma, ale to my mieliśmy narzucać swój styl – tak w rozmowie z portalem „Meczyki” swojego byłego szkoleniowca charakteryzuje Kamil Wilczek.

Założenia DNA Lecha? Spełnione. Idealny kandydat według wytycznych klubu

Frederiksen nie boi się stawiać na młodzież. Masowo umożliwiał debiuty zawodnikom w bardzo młodym wieku. Wielu z nich nie miało ukończonych nawet 18 lat, a najmłodsi w momencie pierwszego meczu seniorskiego mieli ledwo 16. Co ciekawe, do takich graczy można zaliczyć Mikkela Maigaarda, który obecnie jest zawodnikiem Cracovii, a w 2013 roku debiutował w dorosłej piłce w fazie grupowej Ligi Europy przeciwko RB Salzburg. Wiadomo, że to idealnie wpasowuje się w strategię klubu zakładającą promowanie młodzieżowców i sprzedawanie ich za wielomilionowe kwoty.

Jest bardzo elastyczny taktycznie dostosowując grę do poziomu swoich podopiecznych, jednak najczęściej jego drużyny występują w formacji 4-2-3-1 lub 4-3-3 będącej elementem filozofii Kolejorza. 53-latek preferuje ofensywny styl gry, ale nie jest to bezsensowne monotonne posiadanie piłki tylko jak najszybsze wykorzystanie fazy przejściowej po odebraniu piłki.

Frederiksen to trener stawiający na młodzież i szansy dla takich piłkarzy można się spodziewać. Jest elastyczny, jeśli chodzi o formacje zwykle dobierając ją pod piłkarzy, lecz są pewne elementy stylu gry, które zawsze stara się wprowadzić. Podstawą jest pressing i szybki odbiór piłki. Lubi gdy jego drużyny potrafią grać piłką, ale nie skupia się na jej posiadaniu. Jego Brøndby zwykle miało je wyższe od rywala, lecz w drodze po tytuł nie mieli problemu z oddaniem piłki i bronieniem prowadzenia, gdy uznał, że da to większe szanse na zwycięstwo. Jest to trener z ofensywnej szkoły futbolu, sam będąc fanem Juergena Kloppa. Szybki odbiór i równie szybki atak. Wiem, że piłkarze generalnie chwalą sobie współpracę z nim i nie zdarza mu się tworzyć złej atmosfery w szatni – tak charakteryzuje go ekspert od piłki duńskiej Wiktor Morawski.

Oczywiście, jak każdy trener, który mógłby realnie trafić do Ekstraklasy, ma swoje wady. Jego drużyny mają duże wahania formy i często po dobrym wyniku, a przy tym odejściu kluczowych zawodników, następuje regres i spadek wyników. Brzmi znajomo? Powinno, bo w Lechu po każdym sukcesie nadchodzi rozprężenie i brak ambicji do postawienia następnego kroku w rozwoju.

– Długoterminowo to na pewno nieregularność. Frederiksen stosuje politykę moneyball, sprzedać drogo najlepszych piłkarzy i szukać tańszych zastępstw. Nie wiem ile Duńczyk będzie miał do powiedzenia, ale w poprzednich klubach pogarszało to jego wyniki po początkowych sukcesach. Krótkoterminowo to chaotyczność, jego zespoły potrafiły notować spore wpadki przy pracy jak i grać kapitalne mecze, całkiem niczym yo-yo, a także mecze, w których nie dawali rady narzucić swojego stylu gry. Nie odnajduje się w roli Dawida, który ma bić Goliata – opisuje wady Frederiksena redaktor portalu „Futbol po Skandynawsku”.

Problem z zarządzaniem kadrą nie powinien mieć znaczenia, bo ciężko sobie wyobrazić, by otrzymał tak duże kompetencje, choć podobnie jak Maciej Skorża bardzo lubi mieszać się w sprawy transferowe, na co nie zawsze Duńczykowi pozwalano. Bardziej do myślenia może dawać druga część wypowiedzi. Wahania formy mogą być sporym utrudnieniem w walce o tytuł. Potrafił poprowadzić drużynę do 8 zwycięstw z rzędu, tylko po to by następne 5 przegrać. Z kolei nieumiejętność gry z lepszymi drużynami może być dużą przeszkodą w skutecznej walce w europejskich pucharach.

Sukcesy i osiągnięcia. Jak to jest z tą średnią punktową?

Bezsprzecznie największym osiągnięciem Nielsa Frederiksena w karierze trenerskiej jest mistrzostwo kraju wywalczone z Brøndby w sezonie 2020/21. 

– Dużą.Przebudował Brøndby, zrobił ich ekipą świetną mentalnie, a przy tym wprowadził kilku młodych, którzy pomogli w zdobyciu tytułu – tak na pytanie, jak dużą rolę odegrał w zdobyciu tego tytułu odpowiada Morawski.

W pozostałych latach, gdy prowadził zespół z Kopenhagi, zawsze kończył zmagania na pierwszym miejscu nie gwarantującym żadnego medalu. Z Ejsbiergiem plasował się na pozycjach 5 i 8, a w swojej pierwszej samodzielnej pracy z drużyną Lyngby najpierw awansował do tamtejszej Ekstraklasy, a po 2. sezonie spadł z powrotem do 1. dywizji. Wszystkie te wyniki są zbliżone do potencjałów tych zespołów i realnym rozkładem sił w tamtejszej lidze. Właściwie tylko mistrzostwo było rezultatem ponad stan, ale żaden wynik nie był znacząco poniżej przewidywanego.

Oczywiste jest, że podczas pracy w Poznaniu Frederiksen często będzie porównany ze swoim zagranicznym poprzednikiem, Johnem van den Bromem. Obecnie można ich przyrównać na podstawie wyników w europejskich pucharach. To wypada zdecydowanie korzystniej dla Holendra, który jak na trenerów w Polsce miał gigantyczne doświadczenie w międzynarodowych rywalizacjach. 

53-latek najbardziej udaną europejską kampanię zanotował w swoich debiutanckich rozgrywkach międzynarodowych. W 2013 roku jako szkoleniowiec Ejsborga wygrał w fazie play-off Ligi Europy z Saint-Etienne, później zajął 2 miejsce w grupie i dopiero na wiosnę zatrzymała go Fiorentina. W następnym sezonie zaliczył kompromitujący występ. Co prawda rozprawił się z Kajratem Ałmaty, ale w 3. rundzie eliminacji powstrzymał go Ruch Chorzów, dzięki nieistniejącej już zasadzie bramek na wyjeździe.

Następne podejścia do Europy zaliczył już jako trener Brondby. Ani razu nie zdołał przejść kwalifikacji, a fazie grupowej zagrał tylko raz, gdy przegrał w 4. rundzie eliminacji Ligi Mistrzów, przez co na jesień mógł wystąpić w grupie Ligi Europy, w której i tak zajął ostatnie miejsce nie wygrywając żadnego meczu. Co ciekawe, dwukrotnie za burtę wyrzucał polskie zespoły. Lechię Gdańsk w sezonie 2019/20 i Pogoń Szczecin 3 lata później. W obu przypadkach już następny rywal okazywał się za mocny, były to odpowiednio portugalska Braga i szwajcarskie Basel, które zatrzymało się dopiero na półfinale Ligi Konferencji.

Frederiksen nie zna smaku – podobnie jak wielu kibiców w Poznaniu – triumfu w krajowym pucharze. Nigdy nawet nie doprowadził swojego zespołu do finału, a tylko raz zagrał w półfinale, było to dekadę temu. Idealny trener, by odczarować klątwę Stadionu Narodowego w Warszawie? Popularna logika Ekstraklasy właśnie na to wskazuje.

Jak już zostało wspomniane na początku tekstu, głównym zarzutem wobec nowego trenera są niskie średnie punktowe przeliczane na każdy mecz. Dlatego w tej sprawie o wyjaśnienia poprosiliśmy już przedstawianego eksperta od tamtejszej piłki: – Średnia punktowa nie pokazuje wszystkiego. W Brondby jest zaniżona przez fatalną serię bez zwycięstwa w sezonie po zdobyciu tytułu, gdy rozpadł mu się skład. Mimo to stanowiska nie tracił, bo zdobył tytuł i wierzono w jego projekt.

Niels Frederiksen w Poznaniu. Czy to dobry wybór?

Oczywiście, nie jest to trener z prawdziwego topu, bo taki nigdy by nie przyjął propozycji klubu z Ekstraklasy znajdującej się w 3. dziesiątce lig europejskich. Zatem, czy Duńczyk jest przynajmniej czołowym szkoleniowcem swojego kraju i jaką wyrobił sobie tam opinię? O to zapytaliśmy naszego eksperta: – Nie należy do topowych duńskich trenerów, bo do takich zalicza się tych pracujących za granicą i selekcjonera reprezentacji. Natomiast z pewnością ma dobrą reputację i jest takim trenerem z drugiej półki. Ewentualny sukces w Lechu i dobry wynik w Europie może znacznie poprawić jego status.

Pozytywnie oceniam ten wybór Lecha. Ja osobiście bardzo lubiłem jego Brøndby i myślę, że to trener, który szczególnie na pierwsze dwa sezony pracy potrafi stworzyć fajnie grające i skuteczne zespoły. Nie jest bez wad, bo długofalowo zwykle wpada w kryzys po sukcesie, ale myślę, że przynajmniej w najbliższych latach przyniesie kibicom Lecha trochę radości – tak decyzję o nowym szkoleniowcu ocenił Morawski.

W Polsce już przyzwyczailiśmy się, że nie warto nikogo oceniać zanim się tutaj pojawi i pokaże, na co go stać. Dlatego warto wstrzymać się teraz od jednoznacznych wyroków i spróbować cierpliwie poczekać na rozwój wydarzeń i początek pracy Frederiksena w Polsce. Niemniej poznając o nim coraz więcej informacji można przekonać się, że to nie był wcale tak zły wybór, jak już to zostało obwieszczone. W mediach płynie wiele pozytywnych opinii dotyczących jego kompetencji i stylu pracy, który idealnie wpasowuje się w koncepcje Lecha. Mało na to wskazuje, ale jeśli kadra zostanie odpowiednio zbudowana, to przynajmniej przez jakiś czas jest szansa na normalność w Poznaniu. A jako dobra wróżba niech służy słynne już zdjęcie Duńczyka z tablicą, na której widnieje napis „keep attacking”.

Mikołaj Duda 

Udostępnij:

Podobne