Pogoni słabo ostatnio idzie w lidze, traci mnóstwo bramek, rzadko wygrywa nawet u siebie. Za to Warta słynie z dobrej gry na obcych stadionach, to jej największy atut. Wydawało się, że ma duże szanse wrócić do Poznania z punktami. Szybko straciła bramkę, zdołała wyrównać, miała przewagę, ale po przerwie dwa szybkie ciosy pozbawiły ją złudzeń. Przegrała 1:3.
Odważnie i energicznie zaczęła ten mecz Warta, od stosowania pressingu, atakowania, wykonywania rzutów rożnych. Pogoni rzadko się zdarza grać u siebie głównie w obronie, a na to jej przyszło. Jednak wystarczył pierwszy składny jej atak, by już po kilku minutach wyszła na prowadzenie. Zielonych to nie załamało i nacierali, mieli przewagę, odważnie szli do przodu. Zrelak strzelił nawet gola, ale z pozycji spalonej.
Goście nie rezygnowali, konsekwentnie dążyli do wyrównania, przez całą pierwszą połowę mieli przewagę, oddawali więcej strzałów. Wreszcie dopięli swego. Po rzucie rożnym pod bramką Stipicy doszło do dużego zamieszania, w dobrej pozycji znaleźli się Zrelak i Żurawski. Wbicie piłki do szczecińskiej bramki przypisano temu drugiemu.
Dobrze to wróżyło gościom, znanym z umiejętności gry wyjazdowej, na drugą połowę. A tu niespodzianka, w ciągu kilku minut Pogoń zdobyła dwa gole. Klasę pokazał Grosicki, raz asystując, raz strzelając. Warta jeszcze próbowała wrócić do meczu, zdobyła nawet gola po dalekim wrzucie z autu, sędzia jednak jej nie uznał z powodu faulu na bramkarzu. Po przerwie obraz meczu się zmienił, Warta straciła przewagę w posiadaniu piłki i liczbie strzałów, co przełożyło się na wynik.