Demolka w Grodzisku. Brawo Warta!

Słynąca z dobrej gry na wyjazdach Warta Poznań tym razem zaimponowała u siebie. Nie dała żadnych szans broniącej się przed spadkiem, ale potrafiącej od czasu do czasu zaskoczyć dobrym wynikiem Koronie Kielce. Wygrała 5:1 zadziwiając niezwykłą skutecznością i pewnością siebie.

Już po ośmiu minutach gry Zieloni wyszli na prowadzenie. Wystarczył rzut rożny i nieudana interwencja Białorusina Szikawki, który pięknym strzałem głową przelobował własnego bramkarza. Potem już poszło szybko. Warta bez problemu przetrwała mocny, ale krótkotrwały napór Korony i zadała drugi cios. Zrelak trafił z dystansu w słupek, piłka wróciła w pole karne po dośrodkowaniu Matuszewskiego, a gola przytomnym strzałem głową zdobył Jan Grzesik. Potem gola do szatni, po podaniu Grzesika, z bliska zdobył Miłosz Szczepański nie używając ani nogi, ani głowy.

Korona miała dość, przez całą drugą połowę walczyła już tylko o honorowego gola. Natomiast Wara wciąż była skuteczna. Jej wejść w pole karne nie było wiele, ale każde groziło gościom golem. Po kwadransie znów piłkę do bramki kopnął Szczepański, tym razem pięknym strzałem, a potem wynik poprawił Iwanow po dalekim wrzucie piłki z autu. Warta mogła już grać na luzie, trener Szulczek dał szansę pokazania się 16-letniemu Jakubowi Paszkowskiemu. Tuż przed końcem Warta miała szansę na szóstego gola, ale się nie udało, a w odpowiedzi Korona, po szybkim ataku, zdołała zdobyć jedyną swą bramkę.

Udostępnij:

Podobne

Porażka Warty w Lubinie

Nie idzie ostatnio Zielonym. Przegrali z Lechem Orzy Bułgarskiej, tydzień później ulegli 0:1 w Lubinie Zagłębiu. Za każdym razem wynik był sprawiedliwy. Bez Adama Zrelaka

Trudny los tego biedniejszego

europejskiej waluty. Najlepszym sposobem na zamazanie naturalnych dysproporcji jest zespołowość i mądra dyscyplina taktyczna, można odnieść wrażenie, że to też nie funkcjonowało idealnie. Formalni goście