Dwa ciosy w końcówce i Widzew na deskach

Trzecie kolejne zwycięstwo Kolejorza. Znów bez straty bramki. Widzew dzielnie stawiał opór niemal do końca spotkania, próbował się odgryzać, musiał jednak uznać wyższość rozpędzającego się mistrza Polski. Bramek powinno być więcej niż dwie. Lechowi brakowało jakości w ofensywie, przebywała ona na ławce rezerwowych. Sprawę w ostatnich minutach załatwili zmiennicy – niezawodni Amaral i i Ishak.

Trener van den Borm zaskakuje składem w każdym spotkaniu. Jego nieoczywiste wybory budzą wątpliwości, ale okazują się zadziwiająco trafne. Tym razem niespodzianką było, w obliczu nawału trudnych spotkań czekających Lecha, postawienie na identyczny skład, jak w środę. Najwięcej dobrych graczy można było dostrzec na ławce rezerwowych. Już po kilku minutach trzeba było dokonać zmiany. Marchwiński wpadł głową na przeciwnika i trzeba go było znieść z boiska, sięgając po Amarala. Był zmiennikiem, ale rozegrał prawie cały mecz. Okazał się graczem kluczowym.

Lech od początku starał się ustawić sobie Widzew, skarcić go golem. Osiągnął dużą przewagę, z której nic nie wynikało. Nie miał kto zadać ciosu. Szymczak walczył dzielnie, ale daleko od bramki, w ataku był całkowicie bezużyteczny. Velde każdym krokiem, każdym nieudanym kopnięciem przekonywał, że ma chwilowo dość przebywania na boisku. Po przerwie na nie już nie wrócił. Widzew bronił się całą drużyną, ale nie ograniczał do tego gry, przechodził też do ofensywy. Jego akcje były bardziej bezpośrednie, nie wymieniał podań wszerz, nie grał z namaszczeniem, jak Lech. Okazał się zespołem dobrze zorganizowanym.

Najwięcej ciekawego działo się w ostatnich minutach pierwszej i drugiej polowy. Pierwsza została przedłużona o 4 minuty i Lech mógł w tym czasie kilka razy pokonać obronę gości. Fatalnie zachował się Velde, a w jaki sposób Skóraś i Szymczak nie trafili do bramki, pozostanie ich tajemnicą. Ten drugi im bliżej przebywał bramki rywala, tym było bezpieczniej dla defensywy gości. Jeszcze kilka takich zmarnowanych okazji bramkowych i wpadnie w kompleksy. Można się na jego grę zżymać, ale w drugiej połowie znalazł się ktoś jeszcze gorszy od niego. Dużo gorszy.

Druga połowa przypominała pierwszą. Lech był coraz agresywniejszy, coraz szybciej atakował, stosował pressing, ale skuteczność była wciąż taka sama. Na domiar złego mógł zostać skarcony przez Widzew. Niewiele brakowało do nieszczęścia, tym razem to gościom brakowało jakości i zdecydowania w sytuacjach podbramkowych, zwłaszcza po rzutach rożnych. Trener Lecha zaczął dość szybko robić zmiany. Wymienił m.in. obu bocznych obrońców. Jednym ze zmienników był nowy klubowy nabytek, Mateusz Żukowski, grający najpierw na skrzydle, potem na bronie. Nie wiadomo, czy spalił się psychicznie, czy zjadła go trema, czy dokuczały mu jakieś dolegliwości, ale grał katastrofalnie. Seriami popełniał błędy, niektóre groźne, co spotkało się z reprymendą najpierw Karlstroma, potem Kwekweskiriego i innych graczy. To było coś okropnego i zadziwiającego. Trener musi wyjaśnić, co mu się stało. W takim stanie nie wolno go wpuszczać na boisko.

Kiedy wydawało się, że bramka Widzewa jest zaczarowana i prędzej wychodzący z kontratakami goście strzelą gola niż Lech, ujawniła się klasa Amarala. Oddał pozornie niegroźny, słaby strzał po ziemi. Piłka okazała się dla bramkarza nieosiągalna i ku radości 23 tysięcy widzów wpadła do bramki. Widzew tuż po wznowieniu gry zgubił piłkę, Lech wyprowadził atak, Citaiszwili obsłużył rezerwowego Ishaka, a ten obok bramkarza skierował piłkę do siatki. Publiczność oszalała ze szczęścia.

Lech Poznań – Widzew Łódź 2:0 (0:0).
Bramki: João Amaral 80, Mikael Ishak 81
Żółte kartki: Skóraś – Żyro, Letniowski.
Lech: Filip Bednatrek, Joeil Periera (64 Giorgi Citaiszwili), Filip Dahgerstal, Antonio Milić, barry Douglas (73 Pedro rebocho), Krostoffer Velde (46 Mateusz Żukowski),Nika Kwekweskiri, Jesper Karlstrom, Filip Marchwiński (7 Joao Amaral), Michał Skóraś, Filip Szymczak (63 Mikael Ishak).
Widzew:  Heinrich Ravas, Karol Danielak (90 Mato Milos), Patryk Stępiński, Mateusz Żyro, Martin Kreuziger, Fabio Nunes (90 Kristoffer Hansen), Łukasz Zjawinski (74 Jakub Sypek, Marek Hanousek, Juliusz Letniowski (78 Patryk Lipski), Bartłomiej Pawłowski (46 Dominik Kun), Jordi Sanchez.
Sędziował Damian Sylwestrzak
Widzów 23.725.

Udostępnij:

Podobne

Drużyna mocna, ale niekompletna

Gdyby można było rozegrać całą rundę wiosenną korzystając z jedenastu piłkarzy, Lech miałby wielkie szanse dowieźć ligowe prowadzenie do końca sezonu. Problem w tym, że