Do Poznania przyjeżdża Lechia. Liczy na gościnność Kolejorza

Wydawałoby się, że kiedy aktualny mistrz, czołowa w kraju drużyna, dobrze pokazująca się na tle solidnych ekip europejskich, spotyka się w lidze na własnym stadionie z zespołem dołującym, będącym w potężnym kryzysie, nietrudno wytypować wynik. Mamy jednak do czynienia z Lechem Poznań, potrafiącym przegrać z każdym, kto zagra trochę mądrzej i skuteczniej. Lechia Gdańsk wcale nie stoi na straconej pozycji.

Postawę Kolejorza w lidze można w tym roku określić jako skandaliczną. Van den Broma powinno się oceniać jeszcze surowej niż Dariusza Żurawia, który też nie godził gry na dwóch frontach, ale dysponował słabszą, mniej wyrównaną kadrą, składającą się w dużej części z juniorów przeznaczonych do szybkiej promocji i sprzedaży. Teraz Lech jest w lepszej sytuacji finansowej, w dodatku skąpi na transferach wydając pieniądze wyłącznie na przedłużanie na innych warunkach kontraktów z ważnymi piłkarzami. Obecny trener ma zwykle tylko dwóch młodzieżowców w kadrze meczowej.

Wszyscy w polskiej lidze wiedzą, że nie trzeba mieć mocnej, dobrze grającej drużyny, by pokonać Lecha. Wystarczy dobrze zorganizować się w defensywie, zadbać o solidnego bramkarza i wyprowadzać kontrataki. To gwarancja powodzenia, bo Lech gra piłkę radosną, podwórkową, w każdym meczu interesuje go tylko ofensywa, a sprowadzenie lub wyszkolenie klasowego bramkarza przekracza możliwości klubu. Przy tym wszystkim śrubuje własne rekordy w liczbie zmarnowanych stuprocentowych okazji.

Zastępujący na przedmeczowej konferencji prasowej przeziębionego Johna van den Broma jego rodak Denny Landzaat zapewnia, że sztab szkoleniowy nastawił się w tym tygodniu na trenowanie finalizacji akcji. Już podobno są w tym postępy. Do tego wracają do gry napastnicy, z których nie było można skorzystać we Wrocławiu – Ishak i Sobiech. Zdrowy jest też już Salamon. Nie zagra tylko Murawski, wyrzucony z boiska w meczu ze Śląskiem. Konfrontacja z Lechią odbędzie się już w piątek, historyczny mecz w Lidze Konferencji trzeba rozegrać dopiero w czwartek, nigdzie nie trzeba podróżować, więc nie ma powodów, by sięgać po rezerwy.

Pytanie tylko, kto dla trenera jest graczem rezerwowym. Jeśli w pierwszym składzie wystąpi Marchwiński, a na ławce znów zasiądzie Amaral, poznamy odpowiedź. Denny Landzaat zapewnia, że gra Portugalczyka we Wrocławiu, gdy wszedł z ławki i popisał się świetną asystą, a także jego praca na treningach, są dobrze oceniane przez sztab szkoleniowy. Wcale to nie świadczy, że wygra rywalizację z wysoko przez van den Broma cenionym „Marchewą”. Z pewnością zagrają obaj, choć nie wiemy, kto od początku. Na skrzydłach powinni pokazać się Skóraś i Ba Loua. Postawa Velde nie budzi zaufania, a po ostatnich wyczynach Gio trener da z nim sobie na jakiś czas spokój.

Bilety na czwartkowy mecz z Djurgårdens IF idą jak woda, za chwilę ich zabraknie. Natomiast podczas spotkania z Lechią na trybunach zasiądzie nieco więcej niż 10 tysięcy osób.

Udostępnij:

Podobne