Wyjść z kryzysu, zacząć wygrywać, wykorzystać kadrę przygotowaną na dużo większe obciążenia niż gra tylko w lidze, zapanować nad piłkarzami i ich ambicjami nie zapominając o promowaniu młodzieży – z tym wszystkim musi sobie poradzić trener John van den Brom w nowej, niespodziewanej sytuacji. Może okazać się to trudniejsze niż występy międzynarodowe, mierzenie się z klasowymi zespołami.
Oficjalnego stanowiska klubu nie ma i chyba już nie będzie, jednak dobrze poinformowane media przekazują, że kadra nie zostanie zredukowana, nie odejdzie żaden piłkarz. Jest ona liczna i teoretycznie mocna, jak na polskie warunki, choć nie możemy powiedzieć, że wyrównana. W najbliższych miesiącach rozegra zaledwie kilka spotkań. W sobotę zmierzy się z Górnikiem, potem czeka ją przerwa reprezentacyjna, niebawem kolejna. Rok temu Lech grywał dwa razy w tygodniu. Teraz – raz na dwa tygodnie.
Powinno to pomóc w realizacji tego, co nie udało się w przed sezonem – dobrym przygotowaniu do rozgrywek i w odbudowie mentalnej. Wiemy jednak, że Kolejorz najlepiej gra, gdy wejdzie w rytm, a przerwy bywają dla niego deprymujące. Nikt nie przewidzi, jak będzie tym razem, forma drużyny nawet w najbliższym, sobotnim meczu jest nie do odgadnięcia dla zawodników, także dla trenera, choć wszyscy w klubie będą stawać na głowie, by udało się odzyskać równowagę po fatalnym sierpniowym tygodniu, gdy posypały się plany na całą jesień.
Po wrześniowej przerwie reprezentacyjnej Lech zmierzy się z Wartą, w roli gościa na własnym stadionie. A już po tygodniu podejmie na nim nisko notowaną, ale bardzo niewygodną i pechową Stal Mielec. Najbliższe spotkania rozegra więc u siebie, z przeciwnikami, których w normalnych okolicznościach łatwo byłoby mu pokonać. To wymarzona sytuacja, by wywalczyć komplet punktów, już na dzień dobry usadowić się w czołówce tabeli. I punktować w dalszym ciągu. Nie wiemy jeszcze, kiedy uda się rozegrać zaległy mecz z Jagiellonią. Jeśli w najbliższych tygodniach, to sytuacja zrobiłaby się jeszcze korzystniejsza: cztery z rzędu spotkania w domu, z ligowymi średniakami. Grzechem byłoby tego układu nie wykorzystać.
Najbliższy wyjazd czeka Lecha dopiero za miesiąc. Uda się do Szczecina, na jeden z najważniejszych meczów tej jesieni. Gdyby nie przerwy na zgrupowania reprezentacji, sytuacja byłaby lepsza, ale i tak trzeba ją uznać za wyjątkowo sprzyjającą. Co dalej? Kolejne dwa domowe spotkania, z beniaminkami: Puszczą i ŁKS-em. Pod koniec października nastąpi drugi dopiero wyjazd, do Krakowa.
Jak z tego wynika, w październiku Lech zagra w lidze zaledwie trzykrotnie, dysponując liczną kadrą piłkarzy. Nie czeka ich więc duży wysiłek, ale trudne zadanie stoi przed ludźmi zarządzającymi drużyną. Prawdziwą klasę trenera poznaje się po tym, jak udaje mu się opanować kryzys, zaspokoić ambicje zawodników, wejść na zwycięską ścieżkę. Wypada wstrzymać się z ocenami do końca października, życząc mu powtórki z tego, co zrobił pod koniec poprzedniego lata.