Tamaz Pertia jest Gruzinem. Jako piłkarz grał na Łotwie w jednej drużynie z Artiomem Rudniewem, potem go trenował. Obecnie jest szkoleniowcem czwartkowego rywala Lecha w eliminacjach Ligi Europy – FK Valmiery. Stwierdził przed meczem, że los był dla jego zespołu szczęśliwy – może zagrać „na takim stadionie”. Wie, że właśnie tu Robert Lewandowski wyrastał na wielkiego piłkarza.
Zdaje sobie sprawę, że jego drużyna nie będzie faworytem. – Lech jest od nas o głowę wyższy. Zobaczymy, czy rzeczywiście okaże się lepszy, może być też lepszy o dwie głowy. Zagramy z ambicją i odważnie, chcemy pokazać się godnie, zrobimy jak najlepsze wrażenie – zapowiada.
W lidze łotewskiej Valmiera stosuje wysoki pressing, stara się jak najszybciej odebrać piłkę przeciwnikowi. W meczu z Lechem taka gra może się nie udać, być może Łotysze będą musieli wycofać się do głębokiej obrony. Trener nie wyklucza czegoś pośredniego. – Każdy zespół ma plusy i minusy. Postaramy się odkryć i wykorzystać minusy Lecha. Jeśli nam się nie uda, wygra Lech – twierdzi.
Od kiedy poznał rywala, starał się jak najwięcej o nim dowiedzieć, gromadzić wszelkie możliwe informacje. Oglądał mecze z Odrą i Zagłębiem Lubin, więc zdaje sobie sprawę, jaką klasę prezentują piłkarze Lecha, przed jakim wyzwaniem stoi jego zespół.
– Szanujemy polski futbol, dużo o nim wiemy, grają tu łotewscy piłkarze. Szanujemy też Lecha. Nasi piłkarze nie mają doświadczenia pucharowego, ale są pełni dobrych myśli. Chcą pokazać, na co ich stać – mówił.