Porównując jakość Lecha i jego łotewskiego przeciwnika, mecz pierwszej rundy eliminacji do Ligi Europy trzeba potraktować jako rozgrzewkę. Przydało się rozstawienie, dopisało też szczęście i z niżej notowanym rywalem można się zmierzyć u siebie.
Trener Dariusz Żuraw losowanie ocenia jako korzystne, ale zastrzega, że więcej o FK Valmiera będzie można powiedzieć po meczu. Dziś, po analizach tego rywala wie, że ma on groźnego, wysokiego napastnika, że potrafi grać w różnych ustawieniach, chętnie je zmienia stosując wariant z pięcioma, a nawet sześcioma obrońcami. Nie stroni też od taktyki 4-4-2, albo 4-5-1, zależnie od potrzeby.
Na stadion nie wejdą kibice, tak jest na wszystkich meczach organizowanych przez UEFA. Pozostaje transmisja w Polsacie Sport o godzinie 21. Fani Lecha bardziej niż zbliżającym się pojedynkiem z FK Valmiera interesują się transferami do klubu. Trener zapewnił, że klub sprowadzi napastnika, nie wiadomo jednak, czy w najbliższym tygodniu, czy dopiero w przyszłym. Wiele klubów zainteresowanych jest pozyskaniem Kamila Jóźwiaka.
Składu na najbliższy mecz trener jak zwykle nie zdradził. Nie wiadomo więc, czy znów postawi na Bednarka w bramce, czy na Chorwata Malenicę. Z pewnością nie zagra jeszcze pozyskany w poniedziałek Jan Sykora. Pokaże się kibicom dopiero w niedzielę w lidze. Lech obserwował go od dawna. Zdaniem trenera, jest przebojowym, szybkim, lewonożnym skrzydłowym, ma dobre dośrodkowanie i strzał, do tego jest uniwersalny, bo grywał też na bocznej obronie i na środku pomocy.
Lech w Lubinie wyglądał na solidnie przygotowanego do rozgrywek, ale dwa katastrofalne błędy przy stałych fragmentach zadecydowały o porażce. Zdaniem trenera – to był wynik indywidualnych błędów, zawiodła też obrona strefowa. Piłkarze oglądali analizę wideo i wiedzą, w czym zawinili, pracowali nad unikaniem podobnych sytuacji.
Fot. lechpoznan/pl/Przemysław Szyszka