To nie był wyrównany mecz. Lech 4:0 zmiażdżył trzecioligowca

Awans do następnej rundy Pucharu Polski po wysokim zwycięstwie 4:0 nad Zawiszą, debiut Gholizdeha, pierwsze bramki młodego Wilaka – z taką zdobyczą Lech wraca z Bydgoszczy.

Pierwsze fragmenty meczu nie zapowiadały tego, co się niebawem wydarzy. Lech wprawdzie uzyskał optyczną przewagę, ale nic w niej nie wynikało. Liczne straty powodowały, że nie można było wejść z piłą w pole karne rywali. Kompletnie brakowało strzałów. Wystarczyła jednak jedna przebojowa akcja Filipa Szymczaka, by dzielnie dotychczas poczynający sobie Zawisza poczuł, że jego nadzieje pryskają.

Na kolejnego gola Kolejorza trzeba było czekać niemal do końca pierwszej połowy. Wtedy w polu karny powalony został Szymczak, a sędzia bez wahania wskazał jedenastkę. Do piłki podszedł Velde i kompletnie zawiódł, strzelając beznadziejnie. Jakimś cudem jednak piłka do niego wróciła i umieścił ją w siatce, zachowując twarz.

Druga połowa to już miażdżąca przewaga Lecha, miejscowi piłkarze bardzo rzadko opuszczali swoją połowę, a Lech całkowicie panował nad wydarzeniami. Piłka krążyła między graczami z Poznania, piłkarze Zawiszy bezradnie za nią biegali, tylko kilka razy zagrażając Filipowi Bednarkowi, oddając jeden celny strzał w całym meczu. Okazji bramkowych dla zespołu z ekstraklasy było wiele, ale gole padły tylko dwa. Oba strzelił Filip Wilak, za każdym razem wykorzystując podanie Szymczaka, mającego udział przy wszystkich bramkach swej drużyny.

Pod koniec meczu na boisku pokazał się wreszcie od dawno oczekiwany, legendarny Ali Gholizadeh i pokazał kilka ładnych akcji, chęć do szybkiej gry, przebojowość, dobre panowanie nad piłką, ale i kilka strat.

Udostępnij:

Podobne