Kibice powoli odzwyczajają się od zwycięstw Kolejorza. Ostatni raz cieszyli się miesiąc temu, gdy z porażką opuścił Poznań Ruch. Ostatnia wyjazdowa wygrana zdarzyła się 17 września, był to jednak wyjazd tylko teoretyczny, bo derbowy mecz odbył się przy Bułgarskiej. Tylko raz w kończącej się właśnie rundzie udało się przywieźć punkty z obcego boiska. Było to 22 lipca, gdy na inaugurację rozgrywek pokonany został Piast.
To pokazuje „klasę” obecnego Lecha, który tylko słabości rywali zawdzięcza utrzymywanie się na trzecim miejscu w tabeli. W sobotę pojawi się kolejna szansa odniesienia wyjazdowego zwycięstwa, ale będzie o nie niezwykle trudno. Zasypane śniegiem Kielce nie będą dla sponiewieranego niepowodzeniami Kolejorza miejscem przyjaznym. Tylko teoretycznie jest on faworytem mając bez porównania lepszych piłkarzy. Niestety, nie za bardzo wiedzą oni, jak grać, a w pojedynkę nikt jeszcze niczego w futbolu nie osiągnął.
Ostatni raz Lech zagrał w Kielcach w maju. Nie dał wtedy Koronie najmniejszych szans, na nic jej nie pozwolił, uczynił gospodarzy kompletnie bezradnymi. Zwycięstwo 3:0 było bardzo skromne, biorąc pod uwagę wielką przewagę i liczbę okazji bramkowych. Mistrzowsko zagrał wówczas Velde, nie odstawał od niego Marchwiński. Od tamtego czasu Korona gra lepiej, ostatnio nie przegrywa. Lech za to obniżył loty. Gdzieś rozpłynęła się tamta moc, piłkarzom z wielkim trudem przychodzi budowanie akcji, powtarzają się karygodne błędy w obronie, trener ewidentnie nad tym wszystkim nie panuje.
Kolejne zespoły potrafią znaleźć na niego sposób. Młodzi trenerzy Jagiellonii i Widzewa umiejętnie wykorzystali jego błędy i schematyzm, zaskoczyli Lecha pressingiem, szybkością rozgrywania akcji. Teraz van den Broma będzie chciał przechytrzyć kolejny szkoleniowiec młodego pokolenia – Kamil Kuzera. Nie musi się mocno wysilać, Holender nie stosuje żadnej taktyki. Każe piłkarzom, bez względu na to, z kim się mierzą, mieć przewagę, kontrolować. Ciekawe, czy już się zorientował, że jest to woda na młyn dla przeciwników. Nie tak trudno pokonać drużynę pozbawioną kreatywności, nieskoordynowaną w obronie.
Synoptycy przewidują, że nie będzie warunków do grania w piłkę, być może mecz zostanie przełożony. Bez względu na okoliczności, Lech musi znaleźć w sobie serce do walki. W Kielcach nie raz zmagał się z mrozem i lodem na boisku, nie mówiąc o charakterystycznym dla Kielc wietrze i twardym przeciwniku, więc zaskoczenia nie będzie. Pytanie, czy potrafi sięgnąć pamięcią do ubiegłego sezonu, gdy wiedział, jak zneutralizować Koronę. Natomiast zapomnieć musi o jałowym rozgrywaniu piłki i błędach w obronie.