Nieobliczalna Stal Mielec, z Bartoszem Mrozkiem na bramce, zweryfikuje moc Lecha marzącego o obronie mistrzostwa. Do inauguracji ligi przystąpi słabszy personalnie niż w poprzednim sezonie, upokorzony w Baku. Dobra wiadomość jest taka, że są szanse na grę Milicia. Zła – trener John van den Brom nie widzi konieczności uzupełnienia defensywy.
Klub miał wiele miesięcy na zapowiadane pozyskanie dodatkowego środkowego obrońcy. Nie zrobił tego do dziś, prawdopodobnie wciąż szuka najtańszej opcji. Tymczasem nadal nie można korzystać z leczącego od marca kontuzję mięśnia Bartosza Salamona, a ostatnio infekcję złapał Antonio Milić. Obaj dla poprzedniego trenera byli defensorami nie do zastąpienia. Obecny nie sprawia wrażenia zmartwionego personalnymi kłopotami. Szanse na powrót Milicia do zdrowia przed meczem ocenia na 50 procent.
– Będziemy przygotowani na jeden i drugi wariant – zapewnia John van den Brom. Twierdzi, że ma wystarczającą liczbę graczy, nie ma konieczności wykonywania dodatkowych ruchów. Do dyspozycji są dodatkowe możliwości, z Kwekweskirim na stoperze, może tam też grać Czerwiński. – Uważam, że na razie sobie poradzimy – stwierdził van den Brom nie precyzując, czy to znaczy, że klub przestał zabiegać o jeszcze jednego obrońcę.
Nie widzi problemu z łączeniem meczów ligowych z pucharowymi. Klub nie zamierza przekładać kolejnego wyjazdowego meczu w Legnicy. Nie trzeba też będzie wystawiać w lidze głębokich rezerw, jak w Superpucharze Polski, ponieważ mecz pucharowy odbędzie się nie we wtorek, lecz w czwartek, a to jest duża różnica, pozostanie więcej czasu na regenerację. – Zawodnicy poradzą sobie z rytmem dwóch meczów w tygodniu – wyraża przekonanie trener. W sobotę nie zagra kontuzjowany Ba Loua. Wyleczyli się natomiast Sousa i Ramirez.
Jak trener przyznaje, piłkarze Lecha byli rozczarowani wynikiem meczu w Baku, a on bardzo źle ocenia to, co się działo na boisku po stracie trzeciej bramki. – Nastąpiła dezintegracja zespołu. Przestaliśmy być drużyną. Brakowało organizacji. Można przegrywać mecze, ale nie w takim wymiarze i w taki sposób – podkreśla holenderski trener. Winowajcą porażki został okrzyknięty bramkarz Artur Rudko, ale van den Brom jednoznacznie wyklucza zmianę bramkarza.
– Artur Rudko jest naszym bramkarzem numer jeden. Jest doświadczony, poradzi sobie z obecną sytuacją. Skończmy ze spekulacjami na temat zmiany bramkarza, z nadinterpretacjami – apeluje trener. Najbliższy mecz będzie jednak bramkarsko szczególnie ciekawy. W Stali zagra, bo umowa tego nie zabrania, wypożyczony na rok z Lecha 22-letni Bartosz Mrozek. Z pewnością będzie miał więcej pracy niż Rudko. Nie można wykluczyć, że spisze się lepiej od Ukraińca, co byłoby kompromitacją nie bramkarza Lecha, ale pionu sportowego.
Trener zapewnia, że przeciwko Stali Mielec Lech zagra ofensywnie. Taka postawa leży w DNA klubu, a on nie lubi gry defensywnej, nie po to przyszedł do Lecha, by ją stosować. Przeciwnik jest dużą niewiadomą dla sztabu Lecha, wymienił bowiem przed sezonem dużą część kadry, a drużyna zagra o stawkę po raz pierwszy. Natomiast trener gości obserwował Lecha w trzech ważnych spotkaniach.
Mecz Lecha ze Stalą Mielec zacznie się w sobotę o godzinie 15.