Szwedzki skrzydłowy ma już za sobą pierwszy trening w drużynie Nielsa Frederiksena. W weekend przyleciał do Poznania, z wysokości trybun obejrzał zwycięski mecz Kolejorza przeciwko Pogoni, a wydarzenie to, jak przyznał klubowym mediom, wywarło na nim duże wrażenie. W poniedziałek zaliczył testy medyczne, we wtorkowe południe podpisał dokumenty i spotkał się na boisku z nowymi kolegami. Wiąże się z Lechem co najmniej na rok. Został wypożyczony z Feyenoordu z możliwością wykupienia go.
Piąty Szwed w drużynie Lecha będzie grał z numerem 10. Lepiej posługuje się lewą nogą, ale potrafi grać na obu skrzydłach i w ataku. Jako 18-latek debiutował w najwyższej szwedzkiej lidze w barwach BK Häcken. Spisywał się coraz lepiej, za ponad 3 miliony euro wykupił go Fenenoord, trudno mu jednak było zadomowić się w renomowanym klubie, rok spędził na wypożyczeniu w Herenveen. Kilka klubów chciało mieć go u siebie (podobno szczególnie zainteresowany był nim mistrz Austrii Sturm Graz), ale Lech przekonał go do przenosin do Poznania.
Mocną stroną tego piłkarza jest drybling i mocny strzał, jednak znawcy ligi holenderskiej źle oceniają celność jego dośrodkowań. Polska ekstraklasa stoi na dużo niższym poziomie niż Eredevisie, więc jeśli dobrze poczuje się w Lechu, może zostać jednym z najlepszych skrzydłowych w lidze.
– Jestem bardzo szczęśliwy i podekscytowany, że dołączyłem do Lecha Poznań. Oglądałem mecz w niedzielę z Pogonią Szczecin i czułem tę niesamowitą atmosferę, było bardzo głośno. Od początku wiedziałem, że to duży klub. Rozmawiałem wcześniej z kapitanem, Mikaelem Ishakiem i opowiedział więcej o zespole, o kibicach i miałem same pozytywne odczucia – powiedział klubowym mediom.
Przyjście młodego Szweda nie zamyka w Lechu okienka transferowego. Do drużyny ma jeszcze dołączyć ukraiński środkowy pomocnik, po stronie ukraińskiej występują jednak problemy organizacyjne i być może trzeba będzie zmienić plany sięgając po innego piłkarza.
Zdjęcie: Lechpoznan.pl/fot. Przemysław Szyszka
