Nie spełniły się przepowiednie „dobrze poinformowanych”, zapewniających, że losowanie półfinałowych par Pucharu Polski to czcza formalność. Według nich faworyzowana Legia miała trafić na Olimpię Grudziądz. Jak się okazało, to Lech zagra za miesiąc z trzecioligowcem, na jego boisku. Drugą parę tworzą Raków (gospodarz) i Legia.
Trener Maciej Skorża twierdzi, że mecz, który wydaje się dla Lecha łatwym, taki będzie rzeczywiście tylko w przypadku, gdy potraktuje go poważnie i przystąpi do gry maksymalnie zmobilizowany. Jest oczywiście faworytem, jego porażka, czyli gra w finale Olimpii Grudziądz, byłaby ogromną sensacją. Jeżeli Lechowi uda się tego uniknąć, w finale prawdopodobnie zmierzy się z Rakowem, który jest zdecydowanie lepszą drużyną niż Legia. Jednak przez najbliższy miesiąc ten stan może się zmienić.
Olimpia Grudziądz dwukrotnie była pucharowym rywalem Lecha. Najpierw ograła ekipę Mariusza Rumaka, potem była bez szans z drużyną Macieja Skorży. W tej edycji Pucharu Polski pewne jest tylko jedno: Lech, niezależnie od tego, jak tę przygodę zakończy, ani razu nie zagra przed własną publicznością. Możliwe jest też, że dotrwa do ostatniego swego występu bez straty bramki.