Dwie aktualnie najlepsze polskie drużyny zmierzą się w niedzielę przy Bułgarskiej, a ich starcie na żywo obejrzy ok. 30 tysięcy osób (początek – godzina 17.30). Będzie to fascynujący pojedynek. Porażka Lecha spowoduje ponowną stratę pozycji lidera tabeli i zrównanie się punktami z Rakowem, ale nikt w Poznaniu takiego wariantu nie zakłada. Najbardziej prawdopodobne jest zwycięstwo Kolejorza, który jednak musi w ten mecz włożyć maksimum sił i umiejętności.
Bardzo wysoka kultura gry, dyscyplina taktyczna, świetne przygotowanie motoryczne i dobrze opanowane stałe fragmenty gry – to, zdaniem Macieja Skorzy, największe atuty niedzielnego przeciwnika jego drużyny. Trener Marek Papszun pracuje w swoim klubie od sześciu lat, co w Polsce zdarza się niezwykle rzadko. Wcześniej opiekował się klubami z Mazowsza z niższych lig. Po przejęciu Rakowa konsekwentnie wdraża swoje pomysły taktyczne, jego mądrze budowana i systematycznie wzmacniana ekipa wyrobiła sobie własny styl.
W innym klubie tak długa praca trenera nie byłaby możliwa. Cierpliwości zabrakłoby i kibicom, i właścicielowi. Michał Świerczewski, który mądrze i umiejętnie, na solidnych podstawach zbudował komputerową firmę X-kom przynoszącą ogromne dochody, w podobny sposób prowadzi Raków. Zaczyna czerpać tego owoce. W ubiegłym sezonie drużyna Papszuna wywalczyła wicemistrzostwo kraju i Puchar Polski, w tym jej gra w finale, gdzie może spotkać się z Lechem, jest wielce prawdopodobna. Raków jest też jednym z głównych kandydatów do mistrzostwa. Poznański mecz pokaże, która z drużyn jest tego bliższa.
W każdym spotkaniu gra Rakowa jest powtarzalna. Formacje ustawione są blisko siebie, przechodzenie do ataku jest płynne, nie ma strat piłki, jest solidna defensywa z trzema środkowymi obrońcami. Wiele bramek pada po rzutach rożnych. Jest też Ivi Lopez, uznawany, obok Amarala, za najlepszego piłkarza ekstraklasy. Pokonać tę drużynę będzie niezwykle trudno. Zastosowanie pressingu i ataki skrzydłami mogą nie wystarczyć. Nie wolno popełniać takiej masy błędów i prostych strat, jakie powtarzają się nawet w wygrywanych przez Lecha meczach. Raków gra płynniej, sprawnie przenosi grę w dowolne miejsce na boisku, mimo iż nie ma w składzie tylu indywidualności. Długa praca Marka Papszuna zrobiła swoje.
Jest nadzieja, że Maciej Skorża będzie mógł korzystać z wszystkich piłkarzy, mimo iż sytuację zdrowotną w drużynie wciąż określa jako dynamiczną. Podczas przedmeczowej konferencji prasowej stronił od wyrażania opinii na temat braku nowego defensora, następcy Thomasa Rogna. Akurat w momencie, gdy okazało się, że klub zrezygnował z tego transferu, co jest postawą mało poważną, trener stracił swoich dwóch środkowych obrońców. Pozostali mu Salamon i młody Mateusz Skrzypczak, który w pucharowym meczu nie zawiódł, ale nie ma jeszcze umiejętności Satki i Milicia. Obaj przydaliby się w niedzielę.
Trener Lecha nie ryzykował w środę gry zawodnikami trochę gorszymi od tych, których uważa za najlepszych. Głównym celem był awans do półfinału Pucharu Polski, nawet jeżeli Czerwiński, Douglas, Ramirez, Tiba czy Kwekweskiri znów przeżyją rozczarowanie. Jedynym graczem, którego oszczędził na Raków, był Ishak. Kownacki rozegrał całe spotkanie. Momentami był pożyteczny, ale też zepsuł sporo akcji. W tej sytuacji raczej nie należy się spodziewać wielu zmian w składzie. Prawdopodobnie do bramki wróci Bednarek, który wcale nie sprawia lepszego wrażenia niż van der Hart, na „dziewiątce” wystąpi Ishak. Być może tym razem na ławce zasiądzie Velde.