Prawdopodobnie co najmniej 25 tysięcy widzów przyjdzie w niedzielne popołudnie na Bułgarską, by obejrzeć bardzo ciekawie zapowiadający się mecz Lecha z Pogonią. Nie zabraknie licznej grupy kibiców ze Szczecina. Dla klubu z tego miasta jest to nie tylko najbliższy, ale i najważniejszy wyjazd w roku. Lech to dla Pogoni wróg odwieczny, po każdym zwycięstwie nad nim trwają w Szczecinie obchody, gratulacjom nie ma końca. Ostatnio Lech w Poznaniu, w obecności prawie 35 tysięcy kibiców, wygrał szczęśliwie 1:0, ale wcześniej na wyjeździe się skompromitował pięciobramkową porażką.
Pogoń niedawno straciła trenera. Jens Gustafsson otrzymał lukratywną propozycję pracy na Bliskim Wschodzie i natychmiast z niej skorzystał. Zastąpił go dotychczasowy asystent, pochodzący z Poznania Robert Kolendowicz. Debiut miał całkiem udany, Pogoń łatwo rozprawiła się z Widzewem, gole zdobyli Biczachczjan i wracający z Górnika Łęczna wychowanek Łukasik. Przed sezonem do tej drużyny nie dołączył żaden liczący się zawodnik, a do Górnika Zabrze odszedł napastnik Luka Zahović.
Trenerowi, którego już w klubie nie ma, a także jego poprzednikowi Runjaiciowi Pogoń zawdzięcza przyjemny do oglądania styl gry, polegający na płynnym atakowaniu, ze stosowaniem wielu podań. Skład zespołu jest stabilny, nie zachodzi w nim wiele zmian, piłkarze są ze sobą zgrani, gwiazdą wciąż jest 36-letni Kamil Grosicki. W ubiegłym sezonie drużyna ta była o włos o zdobycia pierwszego w 76-letniej historii klubu trofeum. W finale Pucharu Polski (po szczęśliwym wyeliminowaniu m.in. Lecha) prowadziła tuż przed końcem, ale pierwszoligowa Wisła Kraków cudem wyrównała, a potem przechyliła wynik na swoją korzyść, doprowadzając piłkarskie środowisko Szczecina do rozpaczy. Trudno opisać to rozczarowanie.
W tym sezonie Pogoń znów spróbuje przełamać odwieczne fatum i coś wreszcie zdobyć. Początek ma niezły, po pięciu kolejkach plasuje się w tabeli na drugim miejscu, mając tylko samo punktów – 10 – co cztery inne drużyny, w tym Lech, wyprzedzając go minimalnie lepszym stosunkiem goli. Zwycięzca poznańskiego meczu ma dużą szansę zasiąść w fotelu lidera. Prowadzącą Legię czeka trudny wyjazd do Wrocławia, gdzie pozostający bez zwycięstwa Śląsk prędzej lub później musi się przełamać.
Lech oba dotychczasowe domowe mecze – z Górnikiem i słabiutką Lechią – wygrał. Z zespołem Urbana mierzył się w najlepszym dla siebie momencie. Ekipa z Zabrza zwykle przemeblowuje skład przed sezonem, wdraża nowych graczy, wejście w rytm zajmuje jej trochę czasu. Tak było i tym razem. Beniaminkowi z Gdańska zespół Frederiksena szybko strzelił trzy gole, ale w drugiej połowie stracił zainteresowanie zdobywaniem kolejnych. W międzyczasie przegrał w Łodzi z Widzewem, w kolejnych dwóch wyjazdowych spotkaniach było dużo lepiej. Udało się nie przegrać na trudnym terenie w Częstochowie i pierwszy raz od trzech lat wrócić z punktami z Lubina.
Duński trener Lecha buduje nową drużynę, już bez Velde, Marchwińskiego, Karlstroma, ale z młodymi zawodnikami ze Skandynawii, których trudno uznać za wzmocnienia, choć młody szwedzki obrońca Douglas do drużyny wprowadził się dobrze, z pewnością jej nie osłabił, brak Salamona nie jest bardzo odczuwalny. Niedawno do Lecha dołączył wracający z Włoch solidny pomocnik Filip Jagiełło. Podobno to nie koniec transferów przychodzących, klub nieustająco szuka skrzydłowych, bo na tej pozycji w klubie występuje bolesny deficyt. Zarząd klubu, budujący zespół niespiesznie i realizujący zastanawiające transfery, trenerowi pracy nie ułatwia.
Jednak Lech w nowym sezonie gra o niebo lepiej niż w poprzednim, i to mimo dysproporcji w umiejętnościach poszczególnych zawodników. Ostatnio najbardziej może liczyć na Ishaka, Sousę, Hoticia, pokazującego wreszcie swe możliwości Gholizadeha. Ich piłkarska jakość pozwoliła zdobywać gole. Nie pozwoliła natomiast na równie dobrą grę w obu połowach spotkań. Nadzieją Lecha na pokonanie w niedzielę o godzinie 17.30 Pogoni jest dobra gra wszystkich będących na boisku zawodników. Dużo zależy od defensywy, w skład której może już wejść Salamon. Młodzi gracze ze skandynawskiej prowincji z pewnością będą wystawiani przez trenera. Ważne, by działo się to wtedy, gdy wynik już będzie korzystny.