Wydawałoby się, że pierwszy przeciwnik Lecha to łatwa do pokonania drużyna. Zwykle w Gliwicach wygrywał, czasami nawet wysoko, bilans spotkań z tym klubem ma zdecydowanie dodatni, rzadko na Śląsku traci punkty. Trudno ocenić aktualne możliwości jednego i drugiego zespołu, ale w tym sezonie Lech ma grać o wysokie cele, więc nie może sobie pozwolić na gubienie punktów już na dzień dobry.
Dwie ostatnie potyczki Kolejorza w Gliwicach były wyrównane, wynik ważył się do ostatnich minut. W marcu bardzo powoli rozpędzający się, żałośnie nieskuteczny Kolejorz zremisował tam 1:1, a byłoby gorzej, gdyby gospodarze wykorzystali rzut karny. W maju poprzedniego roku Lech wygrał z wielkim trudem 2:1, co wobec zadyszki Rakowa mocno zbliżyło go do mistrzostwa. Zadecydował gol Ishaka w samej końcówce. W sezonie 2020/2021 Lech zadziwiająco łatwo w Gliwicach wygrał 4:1, a prowadził już 4:0 po golach Modera, Ramireza, Marchwińskiego i Kaczarawy z rzutu karnego.
Nikt nie zna możliwości obu zespołów przed pierwszym meczem ligowym. Jeśli ekipa Vukovicia zachowała to, co sobą reprezentowała wiosną, gdy w trzynastu spotkaniach nie przegrała, Lechowi będzie bardzo ciężko o punkty. Śląski klub nie poczynił radykalnych wzmocnień, nie doznał też istotnych personalnych strat. Kadrę ma skromną liczebnie, co na starcie rozgrywek nie ma żadnego znaczenia. Liczy się zgranie, a o nie trener może być spokojny. Wytypowanie składu Piasta na ten mecz nie jest problemem. Dla Lecha lepiej więc byłoby grać teraz ze słabszą ekipą.
Gdyby uwzględnić finansową wartość piłkarzy tworzących kadrę jednego i drugiego klubu, Kolejorz byłby murowanym faworytem, zwłaszcza po dokonaniu letnich transferów. Pieniądze jednak to nie wszystko, tym bardziej, że nie z wszystkich nabytków John van den Brom będzie mógł w Gliwicach skorzystać. Andersson jeszcze w poniedziałek grał w ostatnim swym meczu w Sztokholmie. W nowym klubie zameldował się we wtorek. Jest w rytmie meczowym, ale o zgraniu z kolegami nie ma mowy. Gholizadeh długo jeszcze będzie się leczył, a do formy wracał jeszcze dłużej.
Wszystko więc wskazuje, że trener Lecha postawi na skład z zeszłego sezonu. Zespół będzie słabszy o Skórasia i Rebocho. John van den Brom będzie musiał wybrać między Ba Louą i Hoticiem na skrzydle, ale faworytem do występu od początku jest Iworyjczyk, choć trener może ich pogodzić wystawiając z boku boiska Szymczaka. Trudno też przewidzieć, kto będzie partnerem Milicia w obronie. Zdrowiejący Dagerstal czy krótko będący w klubie Blazić? A kto stanie w bramce – Bednarek czy Mrozek? Raczej ten pierwszy.
Pewniakami do gry są Pereira, Milić, Karlstrom, Murawski, Velde. Na „dziesiątce” trener musi wybrać między Marchwińskim i Sousą, który pokazał w holenderskim sparingu wysoką formę, co może, ale nie musi wynikać z tego, że długo trenował daleko od sztabu szkoleniowego Lecha. W tymże sparingu przez pół godziny zagrał Ishak. Czy pokaże się w Gliwicach od początku? Być może, ale bardziej jest prawdopodobne, że zostanie zmiennikiem Szymczaka lub Sobiecha.
Zapowiada się więc, że trener wystawi piłkarzy sprawdzonych, którzy jednak będą mieli tę wadę, że potrzebują czasu na rozpędzenie się i granie na wysokim poziomie. W sparingach ze sobą prawie nie grali, znajdują się na różnych etapach przygotowania. Mimo tej sytuacji John van den Brom koniecznie musi tym razem dowieść, że wdrożenie skutecznej gry już w pierwszych meczach nie przekracza jego trenerskich umiejętności.