Przyspieszenie w rozgrywaniu decydujących w sezonie meczów powinno być Lechowi na rękę. Podstawowi piłkarze, borykający się zimą i wiosną z problemami zdrowotnymi, są w pełni sił. W Wielką Sobotą drużyna nie popisała się skutecznością, ale całkowicie zdominowała Wisłę Płock, która wcześniej potrafiła narobić kłopotów innym kandydatom do mistrzostwa. Forma zespołu, nieciekawa wiosną, wydaje się wreszcie zwyżkować.
Od soboty do najbliższej niedzieli Lech musi rozegrać trzy spotkania, w których nie ma prawa ponieść jakiejkolwiek straty. Pierwsza, najtrudniejsza przeszkoda już za nim. Teraz trzeba ugościć drużyny znacznie niżej notowane, które jednak napsuły mu krwi w jesiennych spotkaniach. Stracił z nimi cztery punkty. Gdyby był teraz o nie bogatszy, powoli mógłby cieszyć się z mistrzostwa. A tak może tylko liczyć, że główni rywale poniosą punktowy uszczerbek, gdy on będzie zwyciężał.
Na początek – Górnik Łęczna, której opór z trudem na wyjeździe przełamał, ale tylko po to, by dać sobie wybić wyrównującego gola po jedynej udanej akcji gospodarzy. Sam sobie był winien – nie potrafił wykorzystać wielu bardzo dobrych okazji bramkowych. Dokładnie tak samo, jak ostatnio w Płocku, tylko tym razem nie pozwolił przeciwnikowi stworzyć zagrożenia. W meczu na własnym boisku z zespołem z Lubelszczyzny, prawie już pewnym spadkowiczem, jest absolutnym faworytem. Niektórzy kibice nawet liczą bramki, które w środę wieczorem strzeli przy Bułgarskiej. W nieprzewidywalnej polskiej lidze łatwo można przeżyć wielkie rozczarowanie.
Jak twierdzi Maciej Kędziorek, asystent trenera Skorży, Lech wcale nie ma przed sobą łatwego zadania. Po zmianie trenera Górnik spisuje się lepiej niż dotychczas. Wstąpił w niego nowych duch, potrafił pokonać Radomiaka, innego beniaminka, okrzykniętego rewelacją rozgrywek. Analiza pozwoliła odszukać w grze Górnika plusy i minusy, które będzie można wykorzystać. Po meczu z Lechem czeka go pojedynek z Rakowem. Jeśli jakimś cudem powiększy dorobek punktowy, będzie mieć jeszcze nadzieję na ratunek przed spadkiem. Jeśli zgodnie z przewidywaniami poniesie dwie porażki, przypieczętuje swój los, o ile znajdujące się wyżej w tabeli ekipy zapunktują.
Dla Lecha trudniejszym niż Górnik przeciwnikiem może być w tym meczu… Lech. Nie wolno przegrać z samym sobą. Trzeba udźwignąć presję, zagrać tak, jak się zaplanuje, nie pozwolić sobie na nerwowość, na przysłowiowe bicie głową w mur. Jest mało prawdopodobne, by goście zaprezentowali otwarty, ofensywny futbol. Raczej okopią się przed własną bramką licząc na kontrataki. – Spodziewamy się zespołu zdeterminowanego, który da z siebie wszystko. Będziemy jednak przygotowani na każdą jego opcję taktyczną – zapewnia Maciej Kędziorek.
W niedzielne południe trzeba będzie zmierzyć się u siebie z innym niżej notowanym rywalem – dołującą wiosną Stalą Mielec. Układ w czołówce tabeli będzie już inny, bo w środę zmierzą się Pogoń i Raków. Zwycięstwo Rakowa przybliży ten zespół do mistrzostwa, nie ma już trudnych przeciwników, ma za to lepszy bilans spotkań z Lechem. Przy Bułgarskiej nie mając nic przeciwko remisowi w Szczecinie. Pogoń po tym spotkaniu ma kolejne niełatwe zadanie – podejmie Legię.