Duży sukces Górnika Łęczna. Mimo ogromnej przewagi Lecha, wielu licznych okazji bramkowych, nieustannego bombardowania bramki Gostomskiego strzałami, wyjechał z Poznania z bagażem zaledwie trzech goli. Zawdzięcza to nieskuteczności Lecha i jego braku determinacji w dążeniu do kolejnych bramek. Szybko strzelił gola, dołożył kolejne trafienie, a potem już atakował na luzie.
Już w 4 minucie było 1:0 dla Lecha, który udokumentował osiągniętą natychmiast po pierwszym gwizdku przewagę. Pereira wrzucił piłkę w pole karne, Amaral przyjął ją i oszukał wychodzącego z bramki Gostomskiego spokojnym strzałem w długi róg. Nie było dążenia Lecha do natychmiastowego poprawienia wyniku. Wprost przeciwnie, to goście rzucili się do ataku starając się nadrobić stratę. Nie ustrzegło ich to przed kolejnymi golami, bo Kolejorz łatwo przejmował piłkę i wyprowadzał kolejne ataki.
Wydawało się, że Jesper Karlstrom, mocny punkt w składzie Lecha, król środka boiska, w żadnym meczu nie strzeli bramki. Próbował wiele razy, ale nie ma do tego talentu. Tym razem, po rzucie rożnym, wykorzystał asystę Ishaka i pewnym, mocnym strzałem z bliska wpakował piłkę pod porzeczkę. To był jego dzień. Miał mnóstwo kontaktów z piłką, przebywał w wielu strefach, a w drugiej połowie umiejętnie sfaulował rywala, by zobaczyć czwartą w sezonie żółtą kartkę, eliminującą go nie w kluczowej części sezonu, ale z niedzielnego meczu przeciwko Stali Mielec.
Przed końcem pierwszej połowy Lech zdążył dołożyć trzeciego gola. Amaral prostopadle podał do Ishaka, który popędził na bramkę i gdy miał przed sobą tylko bramkarza, pokonał go mocnym strzałem lewą nogą. Sędziowie długo sprawdzali, czy Amaral przed podaniem do Szweda nie był na pozycji spalonej. Po przerwie trenerzy dokonali zmian. Maciej Skorża dał pograć Douglasowi, Kamińskiego wymienił na Skórasia, który miał wnieść na boisko trochę ożywienia, a wprowadził ogromny chaos. Potrafił pędzić z piłką na bramkę jak szalony, by na koniec źle podać albo fatalnie strzelić. Mógł zaliczyć hat tricka, zarobił żółtą kartkę za faul popełniony w chwili frustracji po kolejnym niepowodzeniu.
Koledzy Skórasia grali spokojniej, ale nonszalancją, a czasami zwykłym niechlujstwem go przewyższali. Seriami wykonywali rzuty rożne polegające na podawaniu piłki bramkarzowi. Celował w tym Kwekweskiri. Górnik nie bronił się rozpaczliwie, próbował nacierać, ale nie mógł sforsować obrony Kolejorza. Lech wykorzystywał wolne przestrzenie na boisku, rozpędzał się, tworzył zagrożenie, ale raz za razem partolił akcje. Rozegrał się słaby w pierwszej połowie Ba Loua, ale ani on, ani wprowadzony na boisko Kownacki nie mieli szczęścia w finalizacji akcji ofensywnych. Lech nie musiał dążyć do pobicia rekordu strzeleckiego, chciał po prostu wygrać i cel ten łatwo osiągnął.
Lech Poznań – Górnik Łęczna 3:0 (3:0)
Bramki: João Amaral 4, Jesper Karlström 26, Mikael Ishak 44
Żółte kartki: Ba Loua, Karlström, Skóraś.
Lech: Mickey van der Hart, Joel Pereira (63 Tomasz Kędziora), Lubomir Satka, Antonio Milić, Pedro rebocho (46 Barry Douglas), Adriel Ba Loua, Nika Kwekweskiri, Jesper Karlstrom, Joao Amaral (63 Dawid Kownacki), JakubKamiński (46 Michał Skóraś), Mikael Ishak (73 Filip Marchwiński).
Górnik: Maciej Gostomski, Michał Goliński (46 Serhik Krykun), Kryspin Szcześniak, Gerson (46 Bartosz Rymaniak), leandro, Daniel Dziwniel, Marcel Węrychowski (71 Jason Lokili), Janusz Gol (86 Łulasz Szramowski), Alex Serrano (46 Szymon Drewniak), Damian Gąska, Bartosz Śpiączka.
Sędziował Sebastian Krasny (Kraków)
Widzów: 12 140.