Po swobodnym, choć zadziwiająco niskim zwycięstwie nad Górnikiem Łęczna wydawało się, że ten awansem rozegrany mecz przybliży Lecha do mistrzostwa. Po kilku godzinach stracił jednak pozycję lidera i realne są obawy, że już jej nie odzyska. Gdyby ten czarny scenariusz się spełnił, piłkarze Kolejorza żal mogą mieć wyłącznie do siebie – za kiepską wiosnę i straty poniesione w meczach, których nie wygrali z sobie tylko znanych powodów.
Przed lutowym wznowieniem rozgrywek Lech miał w ręku wszystko. Tylko od niego zależało, czy prowadzenie, a sięgnęło ono czterech punktów, dowiezie do końca sezonu. Nie dowiózł. Roztrwonił przewagę, nie potrafił się pozbierać, wygranie trzech kolejnych spotkań przerosło jego możliwości. Wystarczyłoby zdobyć punkt więcej, by to on był teraz na czele tabeli i miał wszystko w ręku. Rozczarowanie za rozczarowaniem, huśtawka nastrojów – tak przedstawiały się ostatnie miesiące. Wysokie zwycięstwo w Szczecinie dało nadzieję, ale zgasiło je przegrane starcie z Rakowem, choć – jak dziś widzimy – nawet remis mógłby zapewnić mistrzostwo.
Teoretycznie wszystko jeszcze jest możliwe. Jednak Raków w tym roku zadziwia wysoką, równą formą. W każdym spotkaniu gra tak samo, stosuje niewygodne dla przeciwnika ustawienie, pressingiem paraliżuje jego ofensywę, jest dobrze zorganizowany, błyskawicznie przenosi piłkę pod przeciwną bramkę, no i ma w składzie najlepszego zawodnika całej ligi. W innym kraju Ivi Lopez wtopiłby się w tło, był jednym z wielu grających na podobnym poziomie. W Polsce góruje umiejętnościami nad wszystkimi. Strzela najważniejsze gole, zapewnił swej drużynie zwycięstwa w Poznaniu i Szczecinie.
Sezon jeszcze się nie skończył, każde rozwiązanie jest możliwe. O wszystkim zadecydują cztery ostatnie kolejki, ale Raków stoi przed najłatwiejszym zadaniem, bo nie dość, że robi najlepsze wrażenie, to aż trzy mecze zagra u siebie: z Górnikiem Łęczna, Cracovią, Lechią. Wybiera się tylko do Lubina, gdzie Zagłębie będzie zdesperowane, bo walczy o utrzymanie, a po starciu z Rakowem wybiera się jeszcze do Poznania. Wygranie czterech kolejnych spotkań to dla Rakowa żaden wyczyn.
Lechowi nie wystarczy zdobyć maksymalną liczbę punktów. Musi jeszcze liczyć na potknięcie Rakowa. Zwycięstwo w najbliższym meczu nie jest trudnym wyzwaniem, bo do Poznania przyjeżdża słabiutka wiosną Stal Mielec, realnie zagrożona degradacją. Gdyby Kolejorz wygrał, pierwszy raz w tym roku zanotowałby serię trzech zwycięstw. Konieczne byłoby jej podwojenie. Najtrudniej będzie w Gliwicach, bo wiosną Piast utrzymuje się w wysokiej formie. Kolejny wyjazd to grodziskie derby Poznania. Na koniec trzeba podjąć Zagłębie. Mógłby to być mecz o mistrzostwo. Ale czy będzie? Nie tylko Lech o tym zadecyduje.