Cała Polska mówi o młodych piłkarzach Lecha. Robią furorę, a co jest charakterystyczne dla tego klubu, pojawią się coraz to nowi. Na razie mówi się o wielkim potencjale Kolejorza – sportowym, finansowym. Teraz pora na najważniejsze. Na zdyskontowanie tego potencjału.
Młodzieżowcem maja ekstraklasy został Kamil Jóźwiak. Młodzieżowcem czerwca – Jakub Moder. Jeśli postępy w piłkarskim rozwoju Jakuba Kamińskiego będą równie szybkie, jak do tej pory, może on zdobyć podobny tytuł w lipcu. Tego jeszcze nie było. Lech zamienia się w fabrykę młodych piłkarzy. Pytanie – jaką korzyść z tego odniesie.
W takich krajach, jak Polska, piłkarzy szkoli się głównie po to, by zrobili karierę w innych krajach. Wiąże się to z wysokimi zarobkami dla tych, co szkolą, czyli dla klubów, także dla pośredników, którzy pomagają młodym w rozwoju kariery, biorą ich pod swoje skrzydła. Z punktu widzenia Lecha, sytuacja jest nietypowa, bo jego akademię opuszcza jeden talent po drugim, a od kilku lat żadnego nie udało się wytransferować do mocnej ligi.
Bliski tego był Robert Gumny. Na przeszkodzie stanęły problemy zdrowotne. Piłkarz mógł grać w Bundeslidze, był o krok. Wciąż może tam trafić, nie można też wykluczyć przejścia do innej solidnej ligi. Problemy z kolanem ma za sobą, swoje odcierpiał, jest do wzięcia. Najpierw musi pokazać się z dobrej strony w ekstraklasie, złapać rytm meczowy, kilka razy błysnąć. Jest właściwie przesądzone, że przed nim klub opuści Kamil Jóźwiak. Zainteresowanie nim jest duże.
Odejście Kamila będzie zbawienne dla klubowej kasy, osłabi jednak drużynę, ale z tym trzeba się liczyć. Skrzydłowych Lechowi nie brakuje. Postępy robią wspomniany Kamiński i Puchacz (o ile nie zadomowi się na lewej obronie), coraz częściej będzie grał Skóraś. Kto wie, czy największych pieniędzy klub nie zarobi na Kamińskim. Pamiętajmy, że ten pochodzący ze Śląska chłopak ledwo skończył 18 lat, a daje drużynie coraz więcej. Już nie wchodzi na boisko, by łapać minuty, ale by zapewniać punkty.
Niezwykłe możliwości potwierdza Jakub Moder. Niedawno można się było się ekscytować jego strzałami z dystansu, mocnymi i celnymi, oddawanymi z obu nóg. Teraz zachwyty budzą jego odbiory piłki, a zwłaszcza precyzyjne, mierzone podania prostopadłe do napastnika lub skrzydłowego. Mecze wygrywa się dzięki takim właśnie umiejętnościom czołowych piłkarzy. Za kreowanie gry w Lechu odpowiadają Tiba i Ramirez, ale Moder wcale im nie ustępuje. Pokazuje coraz więcej, zadziwia tym obserwatorów i komentatorów, prawdopodobnie zwrócił na siebie uwagę europejskich skautów. Pisana jest mu duża kariera.
Wszyscy wymienieni młodzi ludzie (a jest jeszcze Marchwiński, uchodzący za talent czystej wody) warci są ogromne pieniądze. Nabywcy zapłacą za potencjał, jaki w nich drzemie. Pytanie, kiedy to się stanie. A przede wszystkim – jak przychody klubu przełożą się na siłę drużyny. Zespół straci na wartości, ale znajdą się pieniądze na transfery. I oby Lech nie sięgał więcej po graczy z marnych lig. Tam rzadko pojawiają się zawodnicy, którzy mogliby stanowić wzorzec dla Lechowej młodzieży. A wzorców takich ona potrzebuje. Lech niebawem pokaże światu kolejnych swych wychowanków.
Obecny Lech zbyt wiele stracił w początkowej i środkowej fazie rozgrywek, by mieć nadzieję na ligowy triumf. Szansa załapania się do pucharów jest natomiast realna. A nawet dwie szanse, bo może zdobyć Puchar Polski i zająć medalowe miejsce w lidze (wystarczy nawet czwarte, jeśli to Legia wywalczy puchar). Pytanie – co w tych pucharach uda mu się osiągnąć.
Jeżeli latem, oprócz Gytkjaera, odejdzie więcej niż jeden wychowanek, konieczne będą solidne zakupy i jak najszybsze budowanie nowej drużyny. Lech potrzebuje specjalistów wiedzących, jak się za to zabrać. Tak szybko „produkuje” talenty, że może stać się ofiarą własnego sukcesu i raz po raz zaczynać budowę nowej drużyny. W takich warunkach trudno myśleć o zdobywaniu trofeów.
Fot. lechpoznan.pl/Przemysław Szyszka