I Lech, i Warta liczą na przerwanie złej passy. Goście, czyli Zieloni mają nadzieję na to, że za ósmym razem uda im się nie przegrać. Wszystkie poprzednie derbowe spotkania zakończyły się wygraną Kolejorza. Teraz jednak Lech jest osłabiony brakiem kluczowych zawodników, musi sobie radzić z jednym napastnikiem, od meczu w Białymstoku nie zdobył gola, chce to wreszcie zmienić.
Trener Warty Dawid Szulczek, który uczestniczył w tradycyjnej przed derbami Poznania wspólnej konferencji z trenerem Lecha Mariuszem Rumakiem, sugeruje, że jedno przełamanie nie wyklucza drugiego. Lech może wreszcie zdobyć gola, co nie musi dać mu zwycięstwa. Daje przykład swoich meczów z mocnym Rakowem Częstochowa, gdy w każdym spotkaniu Warta uzyskiwała coraz lepszy wynik, aż w końcu udało się jej zwyciężyć.
Obserwując to, co dzieje się z kapitanem Lecha Mikaelem Ishakiem, można nabrać obaw, że odniesiona przez niego podczas zimowego zgrupowania kontuzja żeber może mu odebrać całą rundę wiosenną. Wciąż nie może wrócić do drużyny, lekarze godzą się na treningi, ale bez kontaktu fizycznego z kolegami. I tak jest z tygodnia na tydzień. Napastnik chciałby już grać, ale wciąż nie może. Kontuzja definitywnie wykluczyła z zespołu Sobiecha, trener ma tylko młodzieżowca napadzie, a z taką sytuacją kadrową nie poradziłby sobie żaden trener. Na domiar złego brakuje rozgrywających. Sousa też wydaje się być stracony, na szczęście dyskwalifikację odcierpiał Maerchwiński.
Derby Poznania obejrzy przy Bułgarskiej ponad 20 tysięcy widzów. Nie musi to być porywający mecz. Warta przekonała się ostatnio, że otwarta, ofensywna gra nie jest jej mocną stroną. Z pewnością wzmocni defensywę, nastawi się na utrudnianie życia Lechowi, który musi dążyć do zdobycia gola, a gra ofensywna nijak mu ostatnio nie wychodzi, głównie z powodu utraty formy przez niemal wszystkich piłkarzy. Żaden z nich nie prezentuje się indywidualnie tak, jak w ubiegłej rundzie. Może więc być to spotkanie trudne w odbiorze. Nie jest powiedziane, że widzowie zobaczą bramki.