Fatalna seria wreszcie przerwana. Strzelili gole, wygrali derby

Krzychu Velde bohaterem meczu Lecha z Wartą. Strzelił dwa gole dla niebiesko-białych, dzięki czemu passa meczów bez zdobyczy bramkowych została przełamana. To nie znaczy, że można się wreszcie cieszyć z gry Kolejorza. Wciąż jest bez formy, piłkarze grają poniżej własnych możliwości i wartości, nawet zdobywcy goli daleko do normalnej dyspozycji.

Nie dość, że kadra Lecha zrobiła się marna i nieliczna, to właśnie doszły nowe problemy. Z zespołu wypadł Hotić, który być może znów długo będzie dochodzić do zdrowia. W spotkaniu z Wartą nie mógł też wystąpić chory Karlstrom, więc trener, pozbawiony przez władze klubu swobody manewru, musiał sięgnąć jednocześnie po trzech skrzydłowych, przy czym Gholizadeh grał na środku, przynajmniej teoretycznie. W rzeczywistości na bokach boiska biegało długimi okresami po dwóch zawodników Lecha.

Warta zaczęła od mocnego pressingu, z którym Lech bardzo dobrze sobie radził. Nie dość, że bez trudu wydostawał się z piłką z własnej połowy, to szybko zdobywał teren, stosował dłuższe podania i w pierwszym kwadransie pod bramką Zielonych mocno się zakotłowało. Normalny Lech prawdopodobnie zdobyłby w tym okresie co najmniej dwa gole. Obecnemu nic w ofensywie nie wychodziło. Brakowało decyzji o oddaniu strzału, zbyt wolne rozgrywanie piłki skutkowało jej stratą. Zapowiadało się na kolejny mecz bez zdobycia gola i pierwszy w historii bezbramkowy mecz Lecha z Wartą.

Beznadziejnie grał Velde. Jak zwykle przegrywał pojedynki. Nie czuł piłki, odskakiwała mu ona i padała łupem obrońców lub bramkarza, a kiedy już rozpędził się i był bardzo bliski poważnego zagrożenia Warcie, posyłał piłkę wysoko nad bramkę. Zaczyna przypominać zawodnika z początków pobytu w Poznaniu, gdy zdegustowany Maciej Skorża sadzał go na ławkę rezerwowych. Mariusz Rumak nie może sobie na taki luksus pozwolić, kadra Lecha zeszła na psy, w klubie brakuje piłkarzy z jakością. W rezerwie nie ma nawet wychowanków potrafiących zluzować tych, co grać muszą bez przerwy.

Przez mniej więcej 20 minut Lech miał dużą przewagę i raz po raz zagrażał broniącej się Warcie. Potem jednak spuścił z tonu i goście doszli do głosu, przeprowadzali ataki pozycyjne. Mecz zrobił się nieciekawy, stał na niskim poziomie, mnożyły się nieudane zagrania. Było widać, że gracze Kolejorza potrafią więcej od przeciwników, ale nie udaje się tego przełożyć na odrobinę ciekawszej gry. Mnożyły się błędy i niecelne podanie, Mrozek wybijał piłkę na aut, na widowni odzywały się pierwsze gwizdy. Po przerwie przewaga Lecha znów zrobiła się duża i już po kilku minutach padł gol. Rozgrywający słabiutki mecz, często mylący się Marchwiński inteligentnie tym razem podał na wolne pole do Velde, ten nie mógł nie strzelić gola.

Piłkarze Lecha poczuli dużą ulgę, także kibice, którzy po pierwszej połowie gwizdami i w przyśpiewkach przekonywali swych piłkarzy, że powinni wreszcie zacząć grać. Tuż po zdobyciu gola mógł paść jeszcze jeden, niestety Ba Loua nie znalazł się w idealnej sytuacji, bo przyjmował podanie na poziomie trampkarza i szansa przepadła. Warta grała teraz odważniej, Lechowi nadal nic nie wychodziło i wydawało się, że dowiezienie nikłego prowadzenia do końca to dla niego szczyt marzeń. Udało się jednak wynik podwyższyć, gdy Warta atakowała, a rezerwowy Czerwiński rozpędził się z piłką korzystając z wolnej przestrzeni, zagrał na drugą stronę boiska, gdzie znalazł się Velde i zdobył typowego dla siebie gola – po zwodzie i zejściu do środka zakręcił piłkę tak, że wpadła ona do siatki przy słupku, poza zasięgiem bramkarza.

Mecz był rozstrzygnięty, bo choć Lech nie pokazywał wielkiego futbolu, to Warta była jeszcze słabsza. Atakowała wprawdzie ambitnie, dążyła do zdobycia choćby jednej bramki, ale przełamanie obrony gospodarzy przerastało jej możliwości. Mogły paść kolejne gole dla Kolejorza, bo Zieloni mocno się odsłaniali, ale skonstruowanie kontrataku to dla obecnego Lecha poważny problem.

Udostępnij:

Podobne

Duński prawy obrońca czasowo w Lechu Poznań

Rasmus Carstensen pozytywnie przeszedł testy medyczne i podpisał z Lechem umowę obowiązującą do końca sezonu. Opcja późniejszego wykupienia tego gracza nie obowiązuje, został tylko wypożyczony

Bezbramkowy sparing Lecha z Bułgarami

To był nieciekawy mecz, z niewielką liczbą strzałów i składnych akcji. Lech miał wydarzenia pod kontrolą, często utrzymywał się przy piłce. Po graczach Kolejorza widać