Warta przekonała się, jak bardzo okrutny potrafi być futbol. Prowadziła z wyżej notowanym rywalem, jeszcze 10 minut przed końcem czując się pewnie remisowała, by stracić decydującą bramkę kilka sekund przed końcowym gwizdkiem.
Zaczęło się zgodnie z przewidywaniami – od dominacji Lecha. Starał się atakować szybko, postawić teoretycznym gospodarzom trudne warunki. Nic z tego nie wynikało, choć tylko on oddawał strzały, w tym kilka celnych. Sykorze do szczęścia brakowało niewiele, zmusił Lisa do wielkiego wysiłku.
Pierwsza połowa była klasycznym biciem przez Lecha głową w mur. Dobrze zorganizowana i próbująca szczęścia w kontratakach Warta była pewna swego, paraliżowała kolejnego faworyzowanego rywala. Radość jej i jej kibiców była jeszcze większa tuż po przerwie. Wystarczył pierwszy w meczu składny atak i pierwszy celny strzał, by Kuzimski dał jej prowadzenie ledwo 20 sekund po rozpoczęciu gry.
Lech prezentował bicia głową w mur ciąg dalszy. Nic nie wynikało ze schematycznie prowadzonych ataków. Warta już się nie tylko broniła, ale i potrafiła zaatakować, stworzyć poważne zagrożenie. Przewaga w polu to za mało, by choćby zremisować. Jednak Lech wreszcie dopiął swego. W kolejnym meczu uratował go Johannsson, znów strzelając głową, tym razem z bliska.
Lechowi pozostało 10 minut na odniesienie zwycięstwa. Sprawiał jednak wrażenie słabnącego i w ostatnich minutach to Zieloni doszli do głosu, mieli inicjatywę, trzymali piłkę pod bramką van der Harta, wykonywali rzuty rożne. Dariusz Żuraw zrobił nietuzinkową zmianę – Johannssona zastąpił Salamonem. Rosły obrońca ustawiony został w ataku, choć długo zdominowany przez Wartę Lech nie potrafił z niego skorzystać.
Wreszcie przyszła ta jedna, ostatnia akcja. Lech otrząsnął się z przewagi Warty, przeprowadził desperacki atak. Przed bramką Lisa powstało ogromne zamieszanie, w akcji uczestniczył Salamon, który zwlekał z oddaniem strzału, a piłkę wcisnął do bramki bardzo w tym meczu aktywny Tiba. Sędzia jeszcze skonsultował się z VAR-em, ostatecznie gola uznał i w obozie Lecha zapanowała taka radość, jakby triumfował w Lidze Mistrzów. Pokonał beniaminka, którego tym razem szczęście, pozwalające wcześniej zdobyć wiele punktów, opuściło.
Warta Poznań – Lech Poznań 1:2 (0:0)
Bramki: Mateusz Kuzimski 46 – Aron Jóhannsson 80, Pedro Tiba 90
Żółte kartki: Puchacz, Kraweć.
Warta: Adrian Lis, Jan Grzesik, Mateusz Kupczak, Aleks Ławniczak, Jakub Kiełb, Makana Baku (86 Robert Janicki), Micjał Kopczyński (45 Mateusz Czyżycki), Łukasz Trałka, Maciej Żurawski, Michał Jakóbowski, Mateusz Kuzimski (72 Gracjan Jaroch.
Lech: Mickey van der Hart, Alan Czerwiński, Thomas Rogne, Antonio Milić, Tymoteusz Puchacz (75 Wasyl Kraweć), Jan Sykora, Jesper Karlstroem (67 Nika Kwekweskiri), Pedro Tiba, Dani Ramirez (75 Filio Szymczak), Jakub Kamiński (67 Michał Skóraś), Araon Johannsson (89 Bartosz Salamon).
Sędziował Jarosław Przybył (Kluczbork).