Arkadiusz Miklosik wrócił do Lecha

Jest wychowankiem Warty Poznań, w jej barwach grał w ekstraklasie, w sezonie 2000/2002 był piłkarzem Lecha, z którym wywalczył powrót do najwyższej klasy rozgrywkowej. W swym piłkarskim życiu zaliczył kilka ciekawych transferów, był świadkiem kuriozalnych zjawisk w polskiej piłce. W wyniku ostatniego transferu, teraz już zupełnie normalnego, jako trener związał się z Akademią Lecha. W ten sposób historia zatoczyła koło.

Pochodzi z Dębca, więc najłatwiej mu było zacząć realizować piłkarską pasję w Kolejorzu. Dużo czasu tam nie spędził, już po kilku tygodniach trafił do Warty. Miało to związek z trenerem Ryszardem Dorożałą, jego nauczycielem w klasie sportowej i jednocześnie szkoleniowcem w Warcie. Przeniesienie się do ekipy Zielonych było przesądzone. W klubie z Dolnej Wildy trenował go Andrzej Żurawski, ojciec Macieja.

Jako 16-latek zadebiutował w pierwszej drużynie Warty, która akurat po wielu latach wywalczyła ekstraklasę. Grał u boku takich piłkarzy, znanych głównie z występów w Lechu, jak Krzysztof Pawlak, Czesław Jakołcewicz, Mariusz Niewiadomski. Do Lecha przeniósł się po jego spadku z ekstraklasy, opuścił ten klub już po awansie.

Przeżywał niezwykłe piłkarskie przygody w kolejnych klubach, a działo się to w okresie burzliwych przemian w polskim ligowym futbolu. Dziś zjawiska te określamy jako patologiczne, wtedy nikogo zbytnio nie bulwersowały. Właścicielem Ceramiki Opoczno był biznesmen Mirosław Stasiak, niespełniony piłkarz, znany w całej Polsce jako „grający prezes”. Lubił bowiem pokazywać się na boisku w koszulce swego klubu. Zasłynął zwolnieniem trenera w połowie meczu za to, że ten nie chciał wpuścić go na boisko. W innym spotkaniu do furii doprowadzili go piłkarze, w tym Arek Miklosik. Nie pozwolili mu wejść na boisko w końcówce meczu grając tak, by nie było przerwy w grze.

Kolejnym jego klubem był KSZO Ostrowiec Świętokrzyski. Prezesowi Stasiakowi znudziło się w Opocznie i przejął ten właśnie klub, władając nim wspólnie z miejscową hutą. Potem piłkarz trafił do Włocławka, gdzie piłkarską potęgę budował Kujawiak. Trenerem był Bogusław Baniak, a piłkarzami Wielkopolanie Tomasz Augustyniak, Ryszard Remień, Tomasz Bekas, Piotr Jacek. Gdy drużyna była bliska uzyskania awansu do ekstraklasy, właściciel wycofał ją z rozgrywek. Miklosik został graczem Lechii Gdańsk, zdegradowanej do klasy A, a potem zaliczającej kolejne awanse, aż do powrotu do elity. Grał tam m.in. z Łukaszem Trałką.

W 2009 roku wrócił do Warty, jak zwykle w momencie organizacyjnych przeobrażeń, przejęcia klubu przez Izabelę Pyżalską. Zetknął się tam z trenerem Baniakiem, Piotrem Reissem, Zbigniewem Zakrzewskim, Maciejem Scherfchenem, Tomaszem Magdziarzem. Został dyrektorem sportowym, potem trenerem grup młodzieżowych.

Ostatnią jego szkoleniową pracą, poprzedzającą powrót do Lecha, była funkcja trenera pierwszej drużyny i koordynatora grup młodzieżowych w LKS Wielkopolska Komorniki, gdzie zresztą mieszka. Wywalczył dwa awanse do wyższych lig, pracę trenera Miklosika docenił Miłosz Stępiński, trener reprezentacji U20, zapraszając go do swego sztabu.

Właśnie zaczął nowy etap zawodowy – dołączył do najmłodszej ekipy wronieckiej części akademii Lecha Poznań w roli drugiego trenera. – Wejście do akademii należy do przyjemnych, ponieważ nie dość, że spotkałem tu wiele znajomych twarzy, to jeszcze wszyscy są bardzo pomocni. Samego Damiana Sobótkę poznałem, gdy przebywałem na kursie trenerskim UEFA A we Wronkach. Dla mnie ten krok to zaszczyt, bo nie dość, że sam grałem w Lechu, to jeszcze posiada on najlepszą akademię piłkarską w naszym kraju. Świadczy o tym chociażby reprezentacja Polski i to, ilu zawodników w niej grających wywodzi się właśnie stąd – powiedział Arkadiusz Miklosik w rozmowie z klubowymi mediami.

Udostępnij:

Podobne

Przedwczesne marzenia?

W ostatnich pięciu meczach, na przełomie 2024 i 2025 roku, Lech zdobył „aż” 4 punkty. Jeszcze w piątek, mimo porażki w Gdańsku, traktowany był jako

Powrót do Poznania i do normalności

Po każdym zaskakująco złym występie Lech zalicza dobre spotkanie. Dużo lepiej niż na wyjazdach czuje się i punktuje na własnym stadionie. Mierząc się z mocnymi