Tego meczu nie wolno nie wygrać

Gdyby Lech stracił punkty na starcie tegorocznych rozgrywek, pościg za ligową czołówką, który już dziś jest zadaniem bardzo trudnym, stałby się właściwie niewykonalny. Łatwo nie będzie, bo od kiedy Stal Mielec wróciła do ekstraklasy, a gra w niej trzeci rok, udało się ją pokonać tylko raz, w kwietniu ubiegłego roku, po golach Amarala, Ishaka i Tiby.

Latem, na inaugurację rozgrywek, Lech u siebie przegrał ze Stalą, mimo iż miała ona ogromne problemy ze skleceniem kadry na nowy sezon. Wtedy jednak Kolejorz był żałośnie słaby, w niczym nie przypominał drużyny, która tygodnie wcześniej świętowała mistrzostwo kraju. Teraz forma Lecha jest z całą pewnością wyższa, więc nie powinien pozwolić się Stali zaskoczyć, musi odczarować wreszcie jej stadion, wrócić do Poznania z punktami dającymi przekonanie, że wciąż jest w grze o najwyższe cele. – Mamy za sobą dobry okres przygotowawczy. Wreszcie miałem więcej czasu na treningi z zespołem – cieszy się trener Lecha.

Przyznaje, że Stal to dla Lecha bardzo trudny przeciwnik. Akurat przeciwko niemu trener rozgrywał pierwszy mecz w lidze, której jeszcze nie znał. – To jest zespół dobrze zorganizowany, z umiejętnością wykonywania stałych fragmentów gry. Teraz też trzeba będzie uważać. Zawsze jednak podkreślam, że interesuję się głównie moim zespołem. Cieszę się, że jesteśmy w dobrej formie. Tylko Amaral, Satka i Douglas nie będą mogli zagrać w Mielcu. Nie zawsze dobry okres przygotowawczy przekłada się na udany start rozgrywek, ale mam nadzieję, że teraz tak się właśnie stanie – mówi John van den Brom.

Do Mielca, a właściwie do Rzeszowa ekipa Lecha poleciała samolotem, z przesiadką w Warszawie. Podróż autokarem na Podkarpacie mogłaby zabrać sześć godzin, mimo iż duża część trasy prowadzi autostradami. Od samego startu ligi Lech musi się zdobyć na duży wysiłek, bo już w środę czeka go zaległy mecz przeciwko Miedzi w Legnicy, a w niedzielę z tą samą drużyną zagra na własnym stadionie. Potem trzeba jechać do Płocka, podjąć Zagłębie Lubin, zrewanżować się we Wrocławiu Śląskowi za porażkę u siebie, a w międzyczasie dwukrotnie zmierzyć z Bodø/Glimt, w tym raz za kręgiem polarnym.

– Jestem podekscytowany startem rozgrywek, zresztą nie tylko ja, wszyscy to czujemy. Przerwa trwała dwa i pół miesiąca, to się nie zdarza. Przez ostatnie tygodnie pracowaliśmy, by być gotowi na ten pierwszy mecz. Skupialiśmy się właśnie na nim. Gdyby się okazało, że nie jesteśmy gotowi mimo tak długiej pracy, to chyba można byłoby powiedzieć, że gotowi nie będziemy nigdy – mówi trener Kolejorza.

Udostępnij:

Podobne

Duński prawy obrońca czasowo w Lechu Poznań

Rasmus Carstensen pozytywnie przeszedł testy medyczne i podpisał z Lechem umowę obowiązującą do końca sezonu. Opcja późniejszego wykupienia tego gracza nie obowiązuje, został tylko wypożyczony