W sobotę Kolejorz nie poradził sobie w sparingu ze słabiej grającą Lechią, nie potrafił strzelić jej bramki. Sytuacja odwróciła się w środę. FC Midtjylland to zespół z dużo wyższej półki, wicemistrz mocnej piłkarsko Danii. Lech strzelał gole zadziwiająco łatwo, nawet z wykorzystaniem Muhara zmieniającego lot piłki. Wygrał 3:2.
W zespole duńskim grają lepsi piłkarze. Sprawniej operują piłką, potrafią przyspieszyć, podają cele, atakują z pomysłem. Pokazywali to w meczu z Lechem od pierwszych minut. Zdarzały się im jednak błędy, nie dospisywało szczęście. Trener FC Midtjylland musi być tym zaniepokojony, bo za chwilę jego zawodnikom przyjdzie się im mierzyć w walce o Ligę Mistrzów z FC Celtic Glasgow.
Mecz był w pierwszej połowie w miarę wyrównany. Duńczycy dochodzili do dobrych sytuacji, marnowali je jednak, nie potrafili postawić kropki nad „i”. Lech też kilkakrotnie stworzył zagrożenie. Aktywny w ataku był Amaral, który niestety spartaczył świetną okazję bramkową. To była ciekawa i szybka akcja z kilkoma krótkimi podaniami. Piłka trafiła na koniec do Portugalczyka, który miał przed sobą odsłoniętą bramkę. Strzelił jednak jak nie on.
Lech bramkę w końcu strzelił, z rzutu karnego podyktowanego, być może trochę pochopnie, za odepchnięcie przez Duńczyka szarżującego Kamińskiego. Ishak uderzył wystarczająco mocno, by przełamać rękę dobrze interweniującego bramkarza.
Po przerwie, jak było do przewidzenia, Duńczycy natarli. Atakowali płynnie, piłka wędrowała od zawodnika do zawodnika. Obrońcy Lecha, którzy w pierwszej części meczu popełniali szkolne błędy, ratowali drużynę. Jednak byli bezradni po rzucie rożnym, gdy piłka trafiła do gracza, który strzelił z pola karnego ponad zbyt krótkim, by próbować interweniować, van der Hartem. Wydawało się, że Midtjylland opanował sytuację i zdyskontuje większą piłkarską jakość, tym bardziej, czołowi gracze Lecha opuszczali boisko, trener posyłał na nie coraz więcej zawodników młodych.
Jednak to do Lecha uśmiechnęło się szczęście. Strzelił klasyczną bramkę „z niczego”. Kozubal skierował niezbyt mocno piłkę w stronę bramki. Przypadkowo trafiła w Muhara i zaskoczyła nieudolnie próbującego ją zatrzymać bramkarza. Młodzi gracze Lecha grali żywiołowo, ambitnie, co podobało się kilkusetosobowej widowni. Po kilku minutach, po rzucie rożnym i dużym zamieszaniu Marchwiński z bliska wepchnął do bramki i Lech prowadził już dwoma bramkami.
Duńczycy nie rezygnowali. Grali z rozmachem. Strzelili drugiego gola wykorzystując swoje umiejętności i błąd Skrzypczaka, który nie uznał za stosowne wyskoczyć do dośrodkowania. Przyglądał się, jak przeciwnik wzbija się w powietrze i bardzo dobrym strzałem głową nie daje szans van der Hartowi. Wicemistrz Danii nie dograł meczu w komplecie. Nicolas Madsen wyleciał z boiska za niebezpieczny faul.
Lech Poznań – FC Midtjylland 3:2 (1:0).
Bramki: Ishak (30, karny), Muhar (74.), Marchwiński (81.) – Høegh (61.), Nicolaisen (88.)
Żółta kartka: Pione Sisto. Czerwona kartka: Nicolas Madsen.
Skłąd Lecha: Filip Bednarek (46. Mickey van der Hart) – Joel Pereira (62. Alan Czerwiński), Jesper Karlström (70. Karlo Muhar), Jakub Kamiński (70. Filip Borowski), Mikael Ishak (62. Artur Sobiech), Dani Ramirez (77. Filip Wilak), Antonio Milić, Bartosz Salamon (70. Mateusz Skrzypczak), Michał Skóraś (72. Filip Marchwiński), Joao Amaral (62. Aron Johannsson), Pedro Tiba (72. Antoni Kozubal).