Poważne problemy trenera Żurawia. Posypała mu się drużyna przed meczem z Rangersami. Do Glasgow nie polecieli Butko, Crnomarković, Kamiński i Tiba. Stratę dwóch pierwszych można przeboleć, ale dwóch ostatnich nie uda się zastąpić. Brak Kamińskiego poważnie osłabi ofensywę. Ubytek Tiby będzie niepowetowany, bo to mózg drużyny, główny kreator gry.
Rangers FC może na własnym terenie okazać się zespołem groźniejszym niż grająca przy Bułgarskiej Benfica, szczególnie dla Lecha tak bardzo osłabionego. Szanse na przywiezienie przyzwoitego wyniku poważnie zmalały. Potwierdziło się, że chcąc z powodzeniem grać na dwóch frontach trzeba mieć kadrę nie tylko liczną, ale przede wszystkim wyrównaną. O Lechu tego powiedzieć nie można.
Trener Dariusz Żuraw potwierdził podczas przedmeczowej konferencji prasowe, że ubytki są poważne i w tej sytuacji trudniej będzie spełnić dwa cele – zagrać równie dobry mecz, jak tydzień temu, ale uzyskać lepszy wynik. Najpoważniej przedstawia się sytuacja w obronie, jednak trener twierdzi, że poradzi sobie z tymi piłkarzami, jacy mu zostali.
Rangers w nowym sezonie wygrywają mecz za meczem, forma tego zespołu jest wysoka. Trener zaprzecza, by ofensywnym stylem przypominał Lecha. Siłą Szkotów jest bowiem zdyscyplinowana, solidna obrona, prawie nie tracąca bramek. Potrafią błyskawicznie wychodzić do ataku, ale i równie szybko wracać, odbudowywać pozycje. Trudno ich przez to zaskoczyć. Lech nie będzie miał wielu okazji bramkowych. Potrzebna jest duża koncentracja, by wykorzystać te, które się zdarzą.
Lechowi nie udaje się, póki co, gra na dwóch frontach. Trener twierdzi, że to przejściowe kłopoty. Nie ma zamiaru odpuszczać gry w Lidze Europy, bo nie po to zespół do niej awansował. – Jestem przekonany, że sobie z tym poradzimy – zapewnia. W obecnej sytuacji brakuje jednak czasu na solidny trening. Trzeba się ograniczyć do rozruchu pomeczowego i rozruchu przedmeczowego. Analiza gry Rangersów zaplanowana została dopiero na wieczór poprzedzający mecz.