Może jeszcze nauczą się grać w piłkę?

Nie można jeszcze powiedzieć, że pomysł (ciekawe, kto go „sprzedał” właścicielowi Lecha), by szukając piłkarzy skupić się na młodych, niewiele jeszcze potrafiących Skandynawach, zakończył się fiaskiem i stratami finansowymi, o wizerunkowych nie wspominając. Być może zawodnicy, którzy podobno dlatego trafili do Poznania, że ich profil gry odpowiada wytycznym, jeszcze coś pokażą. Jest jednak czego się obawiać. Może się okazać, że zawsze już będą grać tak, jak w Częstochowie.

Nie można powiedzieć, że wszystkie skandynawskie transfery Lecha są nieudane. Alex Douglas, znaleziony w ostatnim klubie ligi szwedzkiej, okazał się całkiem dobrym środkowym obrońcą, w dodatku prawdopodobnie zrobi jeszcze postępy. Ale pozostali? Skutki ich zaangażowania mogą być opłakane. Douglas dobrze się kibicom zaprezentował już w pierwszym swym występie. O pozostałych nie można jeszcze powiedzieć niczego pozytywnego. Nie wykazali się umiejętnością gry w piłkę.

O wyczynach Fiabemy robi się głośno. Zaczyna się dyskusja, jakim cudem ktoś taki znalazł się w tym klubie. Wątpliwe, by załapał się do składu któregokolwiek polskiego ligowca. To prawda, że dużo biega i absorbuje obronę rywala, ale kiedy piłka leci w jego kierunku, nie ma pojęcia, jak się z nią obejść. Sposób, w jaki zmarnował świetne podanie Gholizadeha, mówi więcej niż wszystko, co o nim wcześniej czytaliśmy i słuchaliśmy. Można się pomylić, nie trafić w bramkę w łatwej sytuacji, ale to, co Norweg zrobił w kluczowym momencie meczu dowodzi braku podstawowego wyszkolenia.

Hakansa widzieliśmy już w końcówkach dwóch meczów. Miał szansę pokazać choćby odrobinę tego, o czym mówił przedstawiający go dyrektor sportowy Lecha. Nic z tego. Także on nie potrafi przyjąć piłki w biegu, odbija się ona od niego. Kto pamięta wypożyczonego swego czasu do Lecha młodego gracza z Izraela o nazwisku Awwad? Długo tu nie pograł, jego umiejętności nie znalazły akceptacji. Jednak potrafił bez porównania więcej niż w swych pierwszych meczach zaproponowali Fiabema i Hakans razem wzięci. To dużo mówi o tym, jak ten klub jest prowadzony.

Mimo wszystko lepiej jeszcze nie ogłaszać bankructwa nowej polityki transferowej. Bylibyśmy tego pewni, gdyby stał za nią wyłącznie właściciel klubu. Jest jednak i trener, do którego, jak już wiemy, możemy mieć zaufanie, a który, jak sam przyznaje, akceptował wszystkie zakupy. Może więc nastąpi nagły zwrot i Skandynawowie wejdą na wyższy poziom, wynikający choćby z trenowania pod ręką Frederiksena. Po meczu w Częstochowie jego pozytywna ocena gry Fiabemy była zastanawiająca. Widział przecież, co Norweg zrobił w sytuacji, gdy mógł zostać bohaterem Lecha, jak się zachowywał w innych akcjach.

Chwilę też w koszulce Lecha pograł Ian Hoffmann, ale w samej końcówce meczu niczego by nie dokonał nawet gdyby trafił do Lecha z pierwszej drużyny Realu Madryt, a nie z nikomu nieznanego klubiku znad fiordów. Po kilku kolejnych meczach będziemy wiedzieć więcej o możliwościach Lechowych nabytków. Z pewnością będą często wystawiani, by uzasadnić trafność klubowej polityki. Tym gorzej dla odzyskującego zdrowie Kornela Lismana, który, jak się wydaje, ma większy potencjał rozwojowy niż zawodnicy, na których Lecha wydał setki tysięcy euro i zaproponował im długie kontrakty.

Udostępnij:

Podobne

Lech w sparingu pokonał 3:1 Wartę

W przerwie na zgrupowania reprezentacji piłkarze Lecha i Warty, chcąc zachować rytm meczowy, rozegrali spotkanie sparingowe. Odbyło się ono na bocznym boisku Enea Sadionu i

Zadanie Lecha: odzyskać rytm

Odczarował kilka stadionów, przełamał złe serie, zanotował najlepszy start w lidze od dekad. Jego drużyna lideruje i wydaje się nabierać rozpędu. A tu jak na