Hiszpan debiutował w Kolejorzu na wyjeździe, w przegranym meczu w Krakowie. Nie błyszczał, znalazł się w cieniu Pedro Tiby, który prowadził ataki Kolejorza, wielokrotnie zagroził bramce Cracovii. Jednak Ramirez był ruchliwy, pokazywał się do gry, przebiegł najdłuższy dystans z wszystkich obecnych na boisku piłkarzy.
– Trudno wchodzić do drużyny z marszu, najpierw trzeba dobrze poznać kolegów. Co prawda moja poprzednia drużyna gra w podobny sposób, ale Lech jest od niego dużo lepszy, dlatego tak łatwo wygrał u siebie z ŁKS-em. W Krakowie nie pokazałem wszystkiego, co potrafię. Dopiero w Poznaniu zagram na sto procent swoich możliwości – obiecuje Ramirez.
Jak zdradził, kiedy otrzymał propozycję od Lecha długo się nie wahał, zresztą mocno do transferu zachęcił go… Pedro Tiba. Portugalczyk, który dobrze zna język hiszpański, zadzwonił i przekonywał, że Lech to wielki klub. Co ciekawe, obaj gracze dobrze się rozumieją także na boisku. W Krakowie wymieniali się pozycjami. Hiszpan schodził na skrzydło, a rolę „dziesiątki”, zwłaszcza w drugiej połowie, umiejętnie pełnił Portugalczyk.
Nie inaczej ma być w meczu z Lechią. Trener Piotr Stokowiec ma trudne zadanie – nie wie, jak podzielą się pozycjami gracze z Półwyspu Iberyjskiego. Tiba zwykle gra na pozycji nr 8. Teraz, gdy nie ma Jevticia i Amarala, może pojawić się bliżej bramki rywala licząc, że Karlo Muhar poradzi sobie na pozycji defensywnego pomocnika.
Lechia osłabiła się zimą, podobnie jak Lech, ale wiosnę zaczęła bardzo dobrze. Ma w składzie skutecznego Flavio, potrafi zakładać pressing, by jak najszybciej odbierać rywalom piłkę, jest dobrze zorganizowana w defensywie. Zgromadziła tyle samo punktów co Lech, któremu słabo idzie z grą z zespołami z czołówki. Lechia do takich nie należy, powinno więc być łatwiej. W Gdańsku wygrali gospodarze.
Trener Dariusz Żuraw powiedział, że jeżeli jego podopieczni nadal będą ponosić porażki z zespołami z czołówki ligowej, to się zastanowi, czy to prawidłowość i jak temu zaradzić. Twierdzi, że przeciwko Cracovii Lech zagrał dużo lepiej niż w pierwszym, domowym meczu. Cóż z tego, skoro znów dał się ograć. Nie ulega wątpliwości, że drużynie brakuje klasowych, doświadczonych zawodników. Klub nastawił się na promocję młodzieży, ale jakoś nie zadbał o graczy, dzięki którym mógłby mieć szansę cokolwiek osiągnąć.