Żuraw pomaga budować drużynę, ale nie wie, czy ją poprowadzi

Nie wiadomo jeszcze, czy Dariusz Żuraw przedłuży trenerski kontrakt w Lechu, ale szanse na to wydają się rosnąć. Dobre wyniki, a zwłaszcza zakwalifikowanie się do europejskich pucharów mogą mu to zapewnić. Trener Lecha wierzy, że mu się uda, liczy na wygrywanie meczów i bierze udział w konsultacjach w sprawie piłkarzy sprowadzanych do klubu.

Obserwując chaos, w jakim podejmowane były w ostatnich latach najważniejsze decyzje sportowe możemy podejrzewać, że nikt w Lechu, z najwyższymi władzami włącznie, nie zna jeszcze nazwiska nowego (starego?) trenera. Być może znów zadecyduje impuls, czyjaś podpowiedź, albo zwykły kaprys. Wiadomo nieoficjalnie, że klub szuka kandydata na trenera w Niemczech wierząc, że tamtejsza akademia za darmo uprawnień nie przyznaje, absolwenci z reguły mają wysokie kwalifikacje i potrafią zaprowadzić dyscyplinę, bardzo w Lechu pożądaną.

Dariusz Żuraw bardzo by chciał, by jego przygoda z pierwszą drużyną Kolejorza nie zakończyła się 19 maja w Gliwicach, po ostatnim gwizdku sędziego. Póki co przygotowuje drużynę do meczu przeciwko Zagłębiu Lubin. – Wiemy, jak są mocni, zwłaszcza w ofensywie, jak dobrze potrafią grać pressingiem. Postaramy się zatrzymać Bohara, Pawłowskiego, Starzyńskiego, wykorzystać słabości Zagłębia – mówi trener. Lech w fazie dodatkowej spisuje się dużo lepiej niż rok temu, nie przegrywa, zamierza w dalszym ciągu punktować. Są jeszcze szanse na załapanie się do europejskich pucharów.

Równolegle trwa poszukiwanie nowych graczy. – Awans do pucharów nie jest czymś, co ich przyciągnie, bo rozmowy transferowe są już w kilku przypadkach mocno zaawansowane, wkrótce nastąpią pierwsze transfery – mówi trener, który opiniuje przydatność kandydatów do gry na poszczególnych pozycjach. W grę wchodzą piłkarze z polskiej ligi i z zagranicznych. Mają to być zawodnicy solidni, dużo warci, a nie wypożyczani przypadkowo i tylko dlatego, że pojawia się taka możliwość.

Chcąc takich pozyskać, trzeba dysponować kwotami liczonymi w milionach euro. Klub takich nie znajdzie jeżeli nie dokona transferów w drugą stronę. Najwięcej zarobi dzięki sprzedaży Roberta Gumnego. Kwota odstępnego ma wynieść co najmniej 6 milionów euro. Wszystko też wskazuje, że znajdą się chętni na Christiana Gytkjaera, który dobrze wykorzystał okno wystawowe, jakim jest gra w reprezentacji Dani i zdobycie gola w meczu o eliminacyjne punkty. Chętny będzie musiał wyłożyć minimum 2 miliony euro. Mniej prawdopodobne są transfery Tiby i Amarala, choć i oni budzą zainteresowanie mocnych klubów.

Udostępnij:

Podobne

Niech nas znów zaskoczą. Byle pozytywnie

Niewiele brakowało, by Lech nie poniósł konsekwencji ubiegłotygodniowej niespodziewanej obniżki formy. Spośród jego największych konkurentów w walce o mistrzostwo tylko Raków odniósł zwycięstwo, w charakterystyczny

Syndrom Lecha: druga, brzydka twarz

Każdemu zespołowi zdarzy się rozegrać słabszy mecz, złapać zniżkę formy. Jednak to, co Lech zademonstrował w Gliwicach, nakazuje bić na alarm. Tym bardziej, że to