Tym razem jednak nie ten z Wilna, który ośmieszył Kolejorza dokładnie 10 lat temu, lecz z Kowna. Najwyższy czas przełamać litewskie fatum i odprawić przeciwnika z tego kraju. W spotkaniu z Żalgirisem Kowno Lech znów będzie zdecydowanym faworytem, tym razem jednak nie może sobie pozwolić na odpadnięcie.
W 2013 roku w eliminacjach Ligi Europy niespodziewanie przegrał w Wilnie, gdy na boisku ze sztuczną trawą stracił przypadkową bramkę i nie potrafił odrobić straty. U siebie wygrał wprawdzie 2:1, ale wtedy gol zdobyty przez Litwinów na wyjeździe zadecydował o ich awansie i o oburzeniu poznańskich kibiców, które jednak nie spowodowało żadnej reakcji władz klubu, więc po roku Lech powtórzył „wyczyn” odpadając po dwumeczu z islandzkim Stjarnan.
Dwumecz z litewską ekipą, założoną w 2005 roku (wcześniej pod tym szyldem grali tylko koszykarze) zacznie się przy Bułgarskiej 27 lipca. Po tygodniu rewanż odbędzie się na wielofunkcyjnym, mogącym pomieścić 9 tys. widzów obiekcie w Kownie. Żalgiris to aktualny wicemistrz swego kraju. W obecnych, trwających od wiosny rozgrywkach plasuje się na czwartym miejscu z 19-punktową stratą do lidera z Poniewieża.