Od kilkunastu dni znany jest terminarz nadchodzącego sezonu Ekstraklasy. Kluczowy dla udanych rozgrywek zawsze jest początek. Dobry start pozwoli od razu zajmować najwyższe lokaty, spełniając zapowiedzi o odzyskaniu mistrzostwa. Dla podopiecznych Johna van den Broma sezon rozpocznie się od wyjazdu do Gliwic, następnie mecz przy Bułgarskiej z Radomiakiem, sierpień zainauguruje starcie w delegacji z Zagłębiem Lubin, w kolejnym tygodniu Lech podejmie Jagiellonię, a w następny weekend wróci na Dolny Śląsk, tym razem do stolicy województwa, Wrocławia.
Kolejorz ostatni raz przy Okrzei przegrał w maju 2019 roku. Od tego czasu udało się tam trzykrotnie zwyciężyć, a w dwóch przypadkach następował podział punktów. W upływających rozgrywkach porażka była blisko, jednak 1 punkt świetnym strzałem z dystansu uratował Nika Kvekveskiri. W pamięci kibiców utkwiło starcie sprzed roku, kiedy bramka Mikaela Ishaka strzelona w końcówce dała bardzo duże szanse na zajęcie w ostatecznym rozrachunku miejsca dla najlepszej drużyny w Polsce.
Radomiak od czasu powrotu do elity jest bardzo niewygodnym rywalem. Lechitom w czterech próbach udało się zwyciężyć tylko raz. Było to w październiku poprzedniego roku, kiedy jedyną bramką spotkania okazało się debiutanckie trafienie Gio Citaiszwilego. Pierwsze spotkanie po wielu latach drużyny z Mazowsza w Ekstraklasie przypadło na wyjazd do Wielkopolski. Piłka do siatki wpadła kilkukrotne, jednak sędzia uznał, że żadna bramka nie została zdobyta zgodnie z przepisami i na tablicy świetlnej wynik pozostał taki jak na początku.
Ostatnia porażka w Lubinie przypada na mecz inaugurujący sezon 2020/21, kiedy mimo prowadzenia, dzięki debiutanckiemu trafieniu Mikaela Ishaka nie udało się nawet zremisować. W rozgrywkach mistrzowskich po czterechlatach udało się przełamać niekorzystną serię bez zwycięstwa na terenie Miedziowych, która wynosiła już 3 następne pojedynki. Niespełna rok temu Lech na obiekcie Zagłębia przegrywał, jednak odwrócił losy meczu, co pozwoliło wywieźć ważny punkt.
W ostatnich latach niezbyt dobrze kojarzą się wyjazdy do Białegostoku, jednak zupełnie inaczej jest ze spotkaniami przy Bułgarskiej. Ostatnie 4 mecze to zazwyczaj pozytywne wspomnienia, jak dwukrotne efektowne zwieńczenie sezonu skończonego na podium czy pewnie wygrany pojedynek z okazji 100 lat istnienia klubu. Przydarzyła się też wstydliwa porażka 2:3, mimo prowadzenia i gry w przewadze.
Od dłuższego czasu Wrocław jest trudnym terenem. W ostatnich pięciu wizytach na Tarczyński Arena udało się wygrać tylko raz. Na wiosnę 2022 roku, po golu Michała Skórasia. Kilka miesięcy temu lepsi okazali się walczący o utrzymanie podopieczni Ivana Djurdjevicia, dla których był to kolejny triumf z Lechem w tym samym sezonie. Na jesień okazali się dwukrotnie lepsi, przez co zabrali ligowe punkty i co ważniejsze wyrzucili Lechitów z Pucharu Polski. 3 wcześniejsze pojedynki w stolicy Dolnego Śląska zakończyły się remisami 1:1, 2:2 i 3:3.
W ostatnich latach Lech bardzo różnie zaczynał sezon. Ostatnio po pięciu kolejkach zamykał tabelę, natomiast rok wcześniej na tym samym etapie był otwierającym klasyfikację. We wcześniejszych latach Kolejorz najczęściej plasował się w górnej części stawki, jak w rozgrywkach 2019/20, kiedy był 4. czy w 2018/19, gdy znajdował się tuż za plecami liderami. Zdarzały się też problemy z wskoczeniem na odpowiedni poziom, jak w kampanii 2020/21, podczas której podopieczni Dariusza Żurawia przed 6 serią gier znajdowali się dopiero na 11 lokacie, do czego znacznie przyczyniła się gra w europejskich pucharach.
Jak widać na przykładzie ostatnich doświadczeń, nie zawsze od początku wszystko funkcjonuje jak należy. Przed drużyną Johna van den Broma spore wyzwanie – przedzierać się przez kolejne rundy eliminacyjne Ligi Konferencji i jednocześnie odpowiednio punktować w Ekstraklasie. Niezbędna do tego jest szeroka kadra, której póki co nie ma. Dodatkowym atutem byłby też jak najdłuższy międzynarodowy występ innych polskich zespołów. Historia ostatnich starć z początkowymi rywalami też nie jest jednoznaczna. Pokazuje jasno, że przed końcowym gwizdkiem nie można dopisywać zwycięstwa. Wszystkim w klubie potrzebna jest maksymalna koncentracja, by w maju nie żałować letniego falstartu.
Mikołaj Duda