W sobotę Lech potwierdził, że najsilniejszą jego bronią jest umiejętność błyskawicznego przechodzenia do ataku. Doskonale funkcjonowało to, co nie udawało się w Bydgoszczy, gdzie oglądaliśmy bezbarwnego, ślamazarnego, nieporadnego wicelidera tabeli. Na domiar złego na boisku nie było Łukasza Teodorczyka, a próbującemu go zastąpić Dawidowi Kownackiemu brakowało doświadczenia, siły, umiejętności, ligowego obycia. Trener zmienił więc ustawienie i kosztem osłabienia drugiej linii przesunął do ataku Hamalainena.
W piątek „Teo” powinien być już zdrowy, choć brak treningów z pewnością na jego formę pozytywnie nie wpłynie. Hamalainen przyjmie jego powrót z ulgą. Sztab szkoleniowy także. Nie trzeba będzie osłabiać drugiej linii, bo Teodorczyk jest lepszym napastnikiem niż Fin, a Fin lepszym rozgrywającym niż Daylon Claasen. Akcje ofensywne Lecha powinny dzięki temu stać się jeszcze szybsze.
Karolowi Linettemu udało się uniknąć żółtej kartki. Gdyby do tego doszło, trzeba byłoby starać się o dwóch nowych defensywnych pomocników. Teraz należy martwić się tylko o zastępstwo dla Łukasza Trałki, i to na dwa kolejne mecze. Ten piłkarz stanowczo zbyt często naprawiał własne lub cudze błędy faulami. Musi za to odpokutować. Trener może w jego miejsce posłać do boju Dimę Injaca. Skoro w każdym meczu zasiada na ławce rezerwowych, to z pewnością nadaje się do gry. Jego występ jest bardziej prawdopodobny niż młodego Szymona Zgardy.
Jest jeszcze jeden wariant, który warto poważnie przemyśleć. Mateusz Możdżeń może spełnić marzenia o powrocie na środek boiska, gdzie zaczynał przygodę z piłką i gdzie czuje się znacznie lepiej niż na boku obrony. Brak Kędziory, czyli nominalnego prawego obrońcy, nie jest problemem. Na tej pozycji może zagrać Hubert Wołąkiewicz, to dla niego nie pierwszyzna, z pewnością nie spisze się gorzej niż Mateusz. Nie jest też niezbędny u boku Marcina Kamińskiego. Paulus Arajuuri pokazał w sobotę, że mimo pierwszych nerwowych i niepewnych interwencji można mu zaufać jako środkowemu obrońcy. Im częściej będzie pojawiał się na boisku, tym prędzej nabierze niezbędnej dla niego pewności w grze.
Nie będzie problemów z obsadzeniem pozycji lewego obrońcy. Lusi Henriquez dał w sobotę dobrą zmianę, nie grał gorzej niż Tomasz Kędziora. Jest już zdrowy, można po niego sięgnąć. Także Barry Douglas dochodzi do dyspozycji. Jeżeli więc trener będzie miał jakiś problem, to z wyborem, ale taki kłopot z pewnością nie spowoduje u niego bezsenności. Inny wybór, którego będzie trzeba dokonać, to obsada bramki. Przywrócić „Kotora” czy postawić na Gostomskiego? Obaj są w wysokiej formie, można na nich liczyć. Gdybym to ja podejmował decyzję, rzuciłbym monetę. I ogłosił, że wygrał niezniszczalny „Kotor”.
Józef Djaczenko