Na odejściu Michała Skórasia Lech nieźle zarobi, ale drużyna straci na wartości, zwłaszcza gdy klub zachce go zastąpić graczem niższej klasy. Trochę mniejszą stratą będzie odejście Artura Sobiecha. Wiadomość o jego planach nie wstrząsnęła kibicami. Kontrakt doświadczonego napastnika kończy się latem. Nie miałby nic przeciwko przedłużeniu pobytu w Poznaniu, jednak nie za radykalne obniżenie wynagrodzenia, co mu się oferuje.

Artur to miły, lubiany przez kolegów człowiek. Kiedyś był bardzo dobrym napastnikiem. Gdy jako młodzieniec strzelał w Ruchu Chorzów gola za golem, zechciał go kupić Lech, jednak nie za kwotę zaporową, a taką podyktował śląski klub. Na zakup napastnika zdecydował się Józef Wojciechowski, podpuszczany przez doradców właściciel Polonii Warszawa, wydający pieniądze szokujące jak na polskie warunki. Sobiech pograł chwilę w Warszawie, potem znalazł się w Hanowerze. Po latach trafił do Lechii, grał w Turcji, aż jako zawodnik w wieku zaawansowanym przeprowadził się do Poznania.

Dla piłkarza był to dobry wybór. Dla Lecha – trochę mniej. Piłkarz ten nie dawał mu nic, jeśli nie liczyć kilku bramek, w tym dwóch ligowych. Przez znaczną część dwuletniego pobytu w Poznaniu leczył poważną kontuzję, ale zawodził nawet będąc w pełni sił. Największy jego wyczyn to gole ostatnie, zdobyte we Florencji i w Radomiu. W obu tych meczach był zresztą mało widoczny. Być może w tym sezonie strzeli jeszcze jakąś bramkę, a szanse na grę ma, bo Lech stracił Szymczaka, a odczuwający trudy sezonu Ishak od jakiegoś czasu nie jest sobą.

Klub potrzebuje napastnika i skrzydłowego na kolejny sezon. Podobno, wzorem ligowej konkurencji, rozgląda się za graczami z ekstraklasy.  Miejmy nadzieję, że zainteresuje się Johnem Yeboah ze Śląska Wrocław, który niemal w pojedynkę, po błędach Rudki, wyrzucił Lecha z Pucharu Polski, a potem strzelił mu pięknego gola we Wrocławiu. Ten rówieśnik Skórasia z pewnością zostanie gwiazdą ligi, oby nie w barwach Rakowa. Słyszymy o zainteresowaniu Lecha Łukaszem Zwolińskim z Lechii, który nigdy nie będzie pierwszym wyborem dla trenera mającego Ishaka i Szymczaka. Mógłby się jednak przydać przy rozgrywaniu kilku meczów w tygodniu. Mniej niż Sobiech dać Lechowi nie może.

Lech miał budować drużynę w oparciu o najzdolniejszych absolwentów swej akademii, a jakość podnosić sprowadzaniem zawodników lepszych od tych, których już ma w składzie. Yeboah łatwo spełni to kryterium, mając konkurencję w Velde i Ba Loua. Natomiast Zwoliński, z całym szacunkiem dla niego, nikogo ze składu nie wygryzie, polski paszport w tym nie pomoże. Kibice znów się rozczarują, jeśli po udanym sezonie (choć tylko w wymiarze międzynarodowym) klub w charakterystyczny dla siebie sposób włączy na kilka lat hamowanie. Takiej strategii rozwojową nazwać nie można.

Udostępnij:

Podobne

Przedwczesne marzenia?

W ostatnich pięciu meczach, na przełomie 2024 i 2025 roku, Lech zdobył „aż” 4 punkty. Jeszcze w piątek, mimo porażki w Gdańsku, traktowany był jako

Powrót do Poznania i do normalności

Po każdym zaskakująco złym występie Lech zalicza dobre spotkanie. Dużo lepiej niż na wyjazdach czuje się i punktuje na własnym stadionie. Mierząc się z mocnymi