Wyjazd? Więc Warta zwycięża. Jak zwykle

Mimo braku najlepszego strzelca, Warta wykazała we Wrocławiu dużą skuteczność. Przez większą część meczu broniła się, ale kiedy strzelała, to po to, by zdobywać gole. Na początku meczu wykorzystała błąd miejscowego bramkarza, a w doliczonym czasie zaskoczyła nacierających piłkarzy Śląska kontratakiem dobijając go.

Zrelaka nie było na boisku, co okazało się szansą na pokazanie się dla Destana. Turek bardzo szybko otrzymał możliwość pokazania się i skrzętnie ją wykorzystał po otrzymaniu prezentu od defensywy Śląska. Próbując złapać piłkę po dośrodkowaniu miejscowy bramkarz popełnił błąd, wypuszczoną piłkę napastnik Warty skierował do bramki.

Nie było zrywu Śląska, nie natarł natychmiast ze zdwojoną siłą próbując doprowadzić do wyrównania. Jego niemrawe ataki były łatwe do rozszyfrowania, gospodarzom przez całą pierwszą połowę nie udało się ani razu celnie uderzyć na bramkę Lisa. Warta w ofensywie była jeszcze bardziej bezradna. Śląsk miał przewagę, dłużej utrzymywał się przy piłce, a kiedy Warta ją odzyskiwała i próbowała przeprowadzić atak, kończyło się to fiaskiem z powodu nieudolności, niecelnego podania, prostej straty.

Drugą połowę Śląsk zaczął z większym animuszem, wreszcie oddawał celne strzały. Warta wciąż dobrze się broniła. Po kwadransie doszło do przepychanki w jej polu karnym i gracz Śląska, trącony przez Grzesika, padł na murawę. Niedoświadczony arbiter wskazał na jedenasty metr, ale po konsultacji z VAR-em obejrzał powtórkę i wycofał się z pochopnej decyzji. Wynik się utrzymywał, ale gospodarze wciąż nacierali, a poznaniacy nastawili się tylko na przeszkadzanie. Kilka razy udawało im się jednak stworzyć zagrożenie pod bramką Szromnika.

Częściej trzeba się było bronić przed natarciem Śląska. Pod bramką Lisa momentami panowało duże zamieszanie. Bramkarz Warty nie zawsze bronił pewnie, ale zawsze szczęśliwie. W ostatnich minutach Warta dwa razy groźnie zaatakowała. Za drugim razem udanie, głową bramkę zdobył Corryn zamykając mecz.

Udostępnij:

Podobne